Po wypowiedzi minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marleny Maląg rozgorzała dyskusja na temat Konwencji Stambulskiej. Przypomnijmy, że jej wniosek o jej wypowiedzenie zapowiedział wczoraj szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Oburzenia takimi zapowiedziami nie kryją politycy Lewicy. "Kuriozum na skalę światową. Minister Sprawiedliwości po stronie sprawców przemocy, a nie ofiar. Wzór ma niedościgniony. To putinowska Rosja. Tam jest podobnie. Ziobro! Ręce precz od ofiar!" – napisał na swoim profilu Krzysztof Śmiszek.
Na tego typu argumenty odpowiedział za pośrednictwem Twittera Łukasz Warzecha, Publicysta tygodnika "Do Rzeczy" podkreślił, iż możemy się spierać o Konwencję Stambulską, ale nie można udawać, że to jest spór o "prawo do bicia kobiet". "[...] bo to tak skrajna demagogia, że dyskusja nie ma sensu" – wyjaśnił. "To po prostu nie jest dokument neutralny ideologicznie - widzi to każdy, kto go choć przeglądał" – wskazał.
"Tak naprawdę spór jest zatem o to, na jakie pojęcia i wartości się na mocy tej konwencji godzimy, nie o ochronę kobiet. Ta jest w Polsce w tej chwili nawet ponadnormatywna, bo ustawa z końca kwietnia idzie tu baaardzo daleko" – stwierdził Warzecha.
Czytaj też:
Wulgarnie skomentował wpis premiera. Takiej riposty się nie spodziewałCzytaj też:
"To będzie oznaczać, że przegraliśmy". Wirusolog apeluje: Przestańcie się wygłupiać