Nagły wzrost zakażeń. "Byliśmy zbyt optymistyczni. Wirus zostanie na wiele lat"

Nagły wzrost zakażeń. "Byliśmy zbyt optymistyczni. Wirus zostanie na wiele lat"

Dodano: 
Bolesław Piecha
Bolesław Piecha Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Ja bym do tego wzrostu liczby zakażeń nie przykładał jakiejś szczególnej wagi, choć oczywiście pewne powody do niepokoju są. Każdy z nas może się sam obawiać o to, że go dopadnie zakażenie koronawirusem w środku lata. Natomiast niestety sprawa jest jasna – musimy oswoić się z myślą, że ten wirus z nami jest. I będzie jeszcze długo - mówi portalowi DoRzeczy.pl Bolesław Piecha, były wiceminister zdrowia, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Ostatniej doby mieliśmy do czynienia z najwyższym wskaźnikiem zachorowań na koronawirusa. Z czego wynika ten wzrost?

Bolesław Piecha: Nie wiem, czy nie jest to normalny stan rzeczy, ten wzrost to jest raptem do 600 zakażeń w ciągu doby. Istotne mogą tu być trzy czynniki. Po pierwsze – nastąpiło pewne rozluźnienie epidemiczne – nie trzymamy jako społeczeństwo odpowiedniego dystansu społecznego, te maseczki wracają, ale bardzo powoli. Po drugie – faktycznie są duże skupiska ludzkie, gdzie niestety zasad bezpieczeństwa ludzie nie zawsze przestrzegają. Po trzecie – chyba jednak lepiej wygląda kwestia testowania – testów jest więcej, a więc też więcej przypadków jest wykrywanych.

Czyli nie ma powodów do obaw?

Ja bym do tego wzrostu liczby zakażeń nie przykładał jakiejś szczególnej wagi, choć oczywiście pewne powody do niepokoju są. Każdy z nas może się sam obawiać o to, że go dopadnie zakażenie koronawirusem w środku lata. Natomiast niestety sprawa jest jasna – musimy oswoić się z myślą, że ten wirus z nami jest. I będzie jeszcze długo. Musimy dbać o higienę, trzymać dystans, nosić maseczki. Na razie innej metody radzenia sobie nie ma.

Czy w związku z tak znaczącym wzrostem zakażeń nie grozi nam kolejny lockdown, czyli zamknięcie gospodarki, zamrożenie życia społecznego?

Wydaje mi się, że lockdown w formie takiej, jak był zastosowany w marcu i kwietniu nie jest do powtórzenia. Być może będą jakieś obostrzenia. Na pewno należy zadbać szczególnie o miejsca wypoczynku, domy opieki, szpitale. Tam czujność należy zachować, jak trzeba to ją wzmocnić. Natomiast wprowadzenie drugiego lockdownu byłoby zabójcze dla gospodarki.

Czy w takim razie nie należy zadbać o większą mobilizację samego społeczeństwa – propagowanie dystansu społecznego, postawienie w stan gotowości służby zdrowia?

Zdecydowana większość szpitali, ośrodków zdrowia działa na zasadzie pełnej mobilizacji i zwiększonej gotowości. I bardzo dobrze, bo jest przygotowana na wzrost zachorowań. Natomiast zachowania społeczne obywateli w ostatnim czasie nie są budujące.

Wirus miał w wakacje zniknąć…

I nie zniknął. Nie zniknął w wakacje, nie zniknie jesienią, zimą, na przyszłą wiosnę. Będzie z nami przez wiele lat, musimy się na to przygotować. Jeśli chodzi o te sprawy najgorsze – kwestie hospitalizowanych, liczba łóżek, respiratorów, szpitali, jest to już wystarczające. Trochę zbyt optymistycznie podchodziliśmy do tematu, myśląc, że można już teraz zlikwidować szpitale jednoimienne. No nie, jest na to zdecydowanie za wcześnie. Ale pamiętajmy też, że jeden plik nie oznacza jeszcze trendu.

To znaczy?

To znaczy, że skok zachorowań z 300 na 600, choć nam się wydaje bardzo duży, to jednak wcale nie jest za wysoki na tle innych krajów europejskich.

Jest też teoria, mówiąca o tym, że latem owszem, wirus jest, ale to wirus jest słabszy, a my silniejsi. Czy może mieć to odzwierciedlenie w statystykach, sprawiać, że na przykład zachorowań jest więcej, ale przebieg choroby jest lżejszy?

Tego nie wiemy, tu musielibyśmy dokładnie prześledzić dane dotyczące procentu hospitalizacji. Ale bez wątpienia wirus ten jest znacznie bardziej zjadliwy od wirusa grypy i innych wirusów, z którymi obcowaliśmy przez wiele lat. Jest to wirus inny i znacznie groźniejszy dla osób obciążonych wiekiem i innymi chorobami. Na pewno wirus będzie z nami jeszcze przez lata. Byliśmy trochę zbyt optymistyczni licząc na to, że epidemia gdzieś tam zniknie wraz z nadejściem cieplejszej temperatury. No nie znikła.

Czytaj też:
Padł rekord zakażeń w Polsce. Ponad 600 nowych przypadków

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także