W środę szerokim echem odbiła się decyzja Donalda Tuska o zaakceptowaniu postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego Sądu Najwyższego Krzysztofa Wesołowskiego na komisarza nadzorującego wybór nowego Prezesa Izby Cywilnej.
Fakt ten ściągnął na premiera krytykę ze strony tej części środowiska sędziowskiego, która kwestionowała zmiany wprowadzone w wymiarze sprawiedliwości przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Jak wynika z ustaleń mediów, decyzja w tej sprawie wywołała również konsternacje i zdziwienie w obozie władzy. Chodzi o to, że sędzia Wesołowski trafił do SN na mocy ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa autorstwa PiS. Do sprawy szef rządu odniósł się podczas środowej konferencji prasowej. Przekonywał, że... nastąpił błąd.
Zaplanowane działanie?
Tymczasem Onet twierdzi, że kontrasygnata premiera dla Wesołowskiego nie była żadnym błędem, ale świadomym działaniem. Ma o tym świadczyć sprawa Małgorzaty Manowskiej. I Prezes Sądu Najwyższego była zgłoszona jako pierwsza do procesu wyboru Prezesa Izby Cywilnej. Jednak jej kandydatura, ze względów proceduralnych, została odrzucona przez ministra Macieja Berka. To on, według słów Donalda Tuska, ma być odpowiedzialny za pomyłkę z sędzią Wesołowskim.
Jak jednak piszą dziennikarze portalu, w przypadku Manowskiej Berek w pełni kontrolował cały proces wyboru komisarza i skutecznie zablokował jej kandydaturę. Jak to się zatem stało, ze w przypadku Wesołowskiego popełnił błąd?
– Nie wierzę w pomyłkę Macieja Berka. Każdy, kto go zna, wie, że to wybitny fachowiec i on po prostu nie popełniłby takiego błędu. Jest to bardzo mało prawdopodobne – powiedział Onetowi polityk z obozu władzy.
Jak twierdzą rozmówcy portalu z Ministerstwa Sprawiedliwości, Berek ma być szczególnie "wyczulony" na kwestię sądownictwa i nominacji sędziowskich. Tym bardziej zatem dziwi fakt, że miałby popełnić błąd w przypadku tzw. "neosędziego".
Czytaj też:
"Niemcy nie zapomną tego Polakom". Wściekłość w BerlinieCzytaj też:
Ziobro: Banda Tuska. Przyjdzie czas, że za to odpowiedzą