Premier Donald Tusk na wniosek minister zdrowia Izabeli Leszczyny, powołał na stanowisko Głównego Inspektora Sanitarnego Pawła Grzesiowskiego, zwolennika obowiązku szczepień covidowych i "zielonych certyfikatów". W piątek Grzesiowski spotkał się z powiatowymi inspektorami sanitarnymi oraz wojewodą lubuskim Markiem Cebulą w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie przekonywał, że "notujemy wzrost zachorowań na covid".
– Będziemy zalecać noszenie maseczek i zwiększenie uważności, jeśli chodzi o higienę rąk, dezynfekcję powierzchni, żeby zapobiegać rozprzestrzenianiu się Covid-19, grypy i RSV – mówił. Jego zdaniem szczyt zachorowań spodziewany jest w drugiej połowie października.
W najnowszym odcinku programu "Polska Do Rzeczy" Paweł Lisicki i Rafał Ziemkiewicz komentują tę nominację.
– Paweł Grzesiowski wygłaszał te histeryczne przemowy, że musimy wprowadzić przymus szczepień. Przecież to, że PiS nie wprowadzał obowiązku szczepień, było nazywane przez redaktora Żakowskiego w "Gazecie Wyborczej" ludobójstwem – mówi Rafał Ziemkiewicz.
– Ówczesna narracja ówczesnej opozycji brzmiała tak, że PiS ma krew na rękach, ponieważ nie jest wystarczająco surowy w wymuszaniu na Polakach przyjmowania szczepionek – przypomina Paweł Lisicki.
Po co Tuskowi jest Paweł Grzesiowski?
– Paweł Grzesiowski krzyczał, że będziemy mieli stosy trupów na ulicach, jeżeli wszystkich nie zaszczepimy, setki tysięcy zmarłych. Gadał, gadał i w pewnym momencie wybuchła wojna na Ukrainie i do Polski wjechało trzy miliony uchodźców niezaszczepionych, niezamaskowanych, niezachowujących dystansu. Wszyscy powinni wymrzeć i nic się nie stało. Putin zabił wirusa COVID. I pan Grzesiowski powinien wyjechać na prowincję do jakiegoś ośrodka zdrowia, gdzie brakuje lekarzy, i tam uczciwą pracą odpracować to – wskazuje Rafał Ziemkiewicz.
– Gdzież tam. Pan Grzesiowski został właśnie Głównym Inspektorem Sanitarnym. Był krótki okres, gdy po lutym 2022 został schowany. Wydawało się, że mamy święty spokój, aż tu nagle wyskakuje za sprawą Donalda Tuska. O co tu chodzi? Możliwości są takie, że Tusk widząc beznadzieje swojej działalności politycznej, uznał, że to jest rozwiązanie na wypadek, gdyby wszystko zaczęło się walić. Mógł uznać, że potrzebuje takiego instrumentu, jakim jest Paweł Grzesiowski, który może z dnia na dzień ogłosić panikę i wziąć ludzi za pysk, bo to do tego się sprowadza – mówił Paweł Lisicki.
Publicyści przypomnieli, że Grzesiowski już teraz buduje narrację o rzekomej konieczności noszenia maseczek. Zdaniem Pawła Lisickiego chodzi o stworzenie pewnej atmosfery psychologicznej i zastraszenie ludzi. – To może być dla Tuska zabezpieczenie, aby w razie masowych protestów użyć Grzesiowskiego w celu ogłoszenia wielkiej pandemii i walki z nią. To jedna z opcji – ocenia.
Poniżej zwiastun 324. odc. programu "Polska Do Rzeczy". Całość dla naszych Subskrybentów.