Przybywa nam chorych na koronawirusa. Wierzy pan, że dojdzie do drugiego zamrożenia gospodarki?
Różnie może być. Jednak, gdy słucham wypowiedzi różnych polityków, to nie wierzę, aby doszło do takiego lockdownu, jakiego świadkami byliśmy kilka miesięcy temu. Jeden z moich ulubionych ekonomistów powiedział kiedyś, że całkowity lockdown, który miałby trwać od 6 do 12 miesięcy będzie dobry dla zdrowia, ale dla gospodarki już nie. Po jego zakończeniu gospodarka będzie martwa. Zamykanie wszystkiego jak poprzednio byłoby tragiczne w skutkach. Proszę zwrócić uwagę, że nie wiemy, co nas czeka jesienią. Szef WHO mówił, że druga fala wirusa ma być silniejsza niż ta, z którą obecnie się mierzymy.
Pytanie, czy jego wizja się urealni?
Tego jeszcze nie wiemy. Jedyne, co nam zostało, to czekać i mieć nadzieję, że rządy nie wpadną w histerię. Tym bardziej, że będzie ona miała negatywne konsekwencje. Dlatego trzymam kciuki, aby do drugiej fali koronawirusa nie doszło.
Co rząd powinien robić, aby przygotować nas na ewentualny lockdown i drugą falę?
Myślę, że zwiększenie liczby respiratorów jest dobrym wyjściem z sytuacji. Chociaż pocieszające jest to, że aż tak duża ich ilość nie jest używana, więc być może ciężkich przypadków nie ma aż tyle. Przygotowanie systemu ochrony zdrowia jest bardzo istotne. Ważne są także szczepionki, ale nie mam złudzeń, że wyprodukowanie ich naprędce nie jest do końca dobrym rozwiązaniem. Mimo, że jestem ich zwolennikiem. Bardziej wierzę w lek na koronawirusa. Jednak i na to przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Czytaj też:
Były minister finansów: Lockdown to podejście katastrofalne
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.