Damian Cygan: Odwołanie łódzkiego kuratora oświaty Grzegorza Wierzchowskiego wywołało falę komentarzy. Jakie były powody jego dymisji?
Dariusz Piontkowski: Na stronie internetowej Ministerstwa Edukacji Narodowej zamieściliśmy oświadczenie w tej sprawie. Przypomnę, że ta decyzja kształtowała się już dużo, dużo wcześniej. Pan wojewoda (łódzki – red.) Tobiasz Bocheński rozmawiał ze mną na temat funkcjonowania kuratora. Wskazywał na szereg uwag dotyczących pracy pana Wierzchowskiego, które napływają do niego z różnych środowisk – samorządów, części rodziców i nauczycieli. Także sam wojewoda odniósł się krytycznie do działań kuratora i zapowiedział, że złoży wniosek o jego odwołanie. Pismo pojawiło się w połowie sierpnia. Ze względów technicznych było poprawiane. W czwartek, 20 sierpnia, przychyliłem się do wniosku wojewody. Odpowiedź MEN trafiła do niego w czwartek po południu lub w piątek rano. Nie ma to żadnego związku z tym, czy kurator wypowiadał się na temat LGBT, czy nie. Było to również przed wnioskiem posłów Lewicy o odwołanie kuratora. Natomiast nastąpiła pewna zbieżność czasowa, na którą ministerstwo nie miało wpływu, bo wystąpienie pana Wierzchowskiego w TV Trwam miało miejsce już po wydaniu decyzji.
Jak ocenia pan słowa kuratora o "wirusie LGBT"?
Już kilka razy wypowiadałem się na temat tej ideologii i działaczy lewicy, którzy próbują ją propagować także w szkołach. Wyraźnie mówiłem o tym, że jestem jej przeciwnikiem, i że Ministerstwo Edukacji konsekwentnie od wielu lat stara się bronić szkoły przed propagandą tego typu działaczy. Obecne przepisy prawa w dużej mierze już na to pozwalają. Przykładem mogą być działania mazowieckiego kuratora oświaty, która nie dopuściła do tego, by po podpisaniu przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego Deklaracji LGBT+ przeprowadzono taką agitację wobec dzieci i młodzieży. Przypominam również, że dyrektorzy szkół, zgodnie z prawem, nie mogą bez zgody rodziców wpuścić do szkoły przedstawicieli organizacji, które prowadzą jakieś dodatkowe zajęcia pozalekcyjne.
Roman Laskowski, przewodniczący łódzkiej "Solidarności” oświatowej, powiedział, że wobec kuratora Wierzchowskiego już wcześniej było wiele zastrzeżeń. Dlaczego tak długo trwało podejmowanie decyzji w sprawie jego odwołania?
Decyzja zapada niejako w uzgodnieniu wojewody i ministra edukacji. Czekałem zatem na formalny wniosek ze strony pana Bocheńskiego. Zwłokę tłumaczył tym, że m.in. w ostatnim czasie absorbowały go działania związane ze zwalczaniem epidemii koronawirusa. Stąd ten wniosek wpłynął później, niż pierwotnie zakładano. Zresztą z tego, co wiem pan wojewoda miał konferencję prasową, podczas której dosyć obszernie tłumaczył, dlaczego złożył wniosek o odwołanie kuratora Wierzchowskiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.