O sprawie informuje portal polsatnews.pl. Jeden z kuracjuszy przebywających w Ciechocinku tak relacjonuje obecną sytuację: – Podjeżdżają karetki, wywożą ludzi. Człowiek, zamiast wyzdrowieć, może bardziej się rozchorować – powiedział pan Bernard. Jego zdaniem do zakażeń musiał dojść na uzdrowiskowym deptaku.
– Zanim utknęliśmy w pokojach, przechodziłem deptakiem w Ciechocinku, tam nie ma restrykcji np. co do noszenia maseczki. Według mnie, to jest źródło zakażeń koronawirusem. Przed deptakiem ostrzegali nas koledzy – dodał pan Bernard.
We wtorek władze uzdrowiska poinformowały o 21 przypadkach zakażeń. To wzrost o ponad 100 proc. w porównaniu do poniedziałku, kiedy raportowano o 10 przypadkach. Wszyscy chorzy to przebywający na leczeniu kuracjusze. – Na ten moment wśród zakażonych nie ma ani jednego pracownika – poinformowało uzdrowisko.
W tej chwili wszystkie zabiegi zostały odwołane. Kuracjusze mają zakaz opuszczania pokojów. Posiłki są im dostarczane pod drzwi w pudełkach. Sanepid nie chce zgodzić się, aby kuracjusze przechodzili kwarantannę we własnych domach.
– Siedzimy więc tu zamknięci w pokoju. Czasami prowadzimy balkonowe życie towarzyskie i rozmawiamy z sąsiadami - podsumowała jedna z kobiet przebywająca w uzdrowisku.
Czytaj też:
Nitras: Apeluję do kolegów o opamiętanie sięCzytaj też:
"Diabelska perfidia". Brudziński ostro o ostatnim wywiadzie Tuska