"Mamy polską Ivankę Trump. Kinga Duda została oficjalnym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy. Podkreślam - społecznym - czyli bez pensji" – napisał na Twitterze Krzysztof Berenda. To właśnie dziennikarz RMF FM jako pierwszy podał informację o nowej funkcji córki Andrzeja Dudy. Jako źródło tej informacji podał stronę Kancelarii Prezydenta.
Doniesienia te wywołały poruszenie w mediach społecznościowych. Komentarz w sprawie zamieścił Cezary Krysztopa, który wszystkim podekscytowanym przypomniał, że za pełnienie tej funkcji Kinga Duda nie będzie otrzymywać wynagrodzenia. Na jego wpis zareagował sam prezydent. "Dziękuję i potwierdzam. 'Doradca społeczny' to wolontariusz. Nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia z tytułu tej funkcji" – napisał Andrzej Duda.
Sprawę komentował w rozmowie z Interią rzecznik Pałacu Błażej Spychalski.
– Społeczni doradcy prezydenta, inaczej niż etatowi, nie mają ściśle określonych zadań i zakresu kompetencji. Na tym po prostu polega ta funkcja – doradzają prezydentowi wtedy, kiedy tego potrzebuje – poinformował. – Kindze Dudzie, jak i każdemu ze społecznych doradców, nie przysługują żadne dodatkowe profity, jak np. gabinet, ochrona, środki pieniężne, czy samochód. Nic z tych rzeczy – dodał.
Jak zauważa Interia, Kinga Duda będzie spotykała się ze swoim ojcem już nie tylko na stopie prywatnej, ale także w ramach spotkań ze wszystkimi doradcami.
– Prezydent organizuje cykliczne spotkania ze wszystkimi doradcami – etatowymi i społecznymi. Nie ma jednak ustalonego stałego harmonogramu takich spotkań, bo odbywają się one w razie potrzeb – wyjaśniał Spychalski w rozmowie z portalem.
Obecnie prezydent Andrzej Duda korzysta z usług siedmiu doradców etatowych i 13 doradców społecznych.
Czytaj też:
"Mamy polską Ivankę Trump". Nowa funkcja Kingi DudyCzytaj też:
Kiedy zmiany w Pałacu Prezydenckim? Nieprzypadkowa zbieżność