Nasz rzekomy sukces w walce z koronawirusem, osiągnięty ogromnym kosztem gigantycznego wzrostu długu publicznego i potężnego deficytu budżetowego, jest w statystykach całkowicie niewidoczny. Liczba dziennych przypadków (pamiętajmy, że to funkcja liczby przeprowadzanych testów, więc zapewne zakażeń jest wiele więcej) jest dzisiaj średnio wyraźnie wyższa niż przez cały dotychczasowy czas epidemii – relatywnie przebijamy tu nawet Hiszpanię: po 600–800 przypadków, podczas gdy w kwietniu–maju było ich po 200–300.
Najwięcej zgonów przypisywanych COVID-19 (ale tu znów pojawia się pytanie o kryteria kwalifikacji) było pod koniec kwietnia, dziś jednak zbliżamy się do podobnych liczb. 15 września były to 24 zgony.
Czytaj też:
Ważna informacja ws. bezpłatnych szczepionek
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.