– To, co robiliśmy przez ostatnie siedem miesięcy, to był gigantyczny koszt, który jak widzimy nic nie dał, tylko odsunął zakażenia w czasie. To, co zrobiliśmy w kwietniu i maju było bez sensu – stwierdził Szczawiński.
– W marcu starałem się dotrzeć z taką propozycją do decydentów w Polsce, byłem głosem odosobnionym. Nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z koronawirusem bez zarażenia pewnego procentu społeczeństwa. Tego wirusa nie jesteśmy w stanie wyeliminować jak eboli – zaznacza ekspert. – Opcja, która została zastosowana w Polsce, to hamowanie rozprzestrzeniania się wirusa, a efektem tego jest przesuwanie w czasie. Jeśli i tak społeczeństwo musi się zarazić, to pytanie kto to będzie i w jakim czasie się to wydarzy – mówił gość Polsat News.
– Z moich modeli i przeliczania wielu scenariuszy wynika to, że optymalnym podejście byłoby, by jak najwięcej młodych i odpornych przez to przeszło i się uodporniło, przez to mniej starszych i wrażliwych dotknie. Dzięki temu będzie mniej hospitalizacji i zgonów – wyjaśniał Szczawiński.
Przyznał, że "implementacja tego nie jest prostą sprawą, ale chodzi o logikę". – Im więcej młodych się zarazi, tym mniej starszych to dotknie. To pierwsza rzecz, którą powinniśmy zrozumieć. Kolejną kwestią jest jak to zaimplementować. W kwietniu, maju, czerwcu mogliśmy to przeprowadzić, wtedy byłoby łatwiej. Teraz wiążą się z tym problemy implementacyjne. Najważniejszą rzeczą jest, żeby chronić starszych i wrażliwych – wskazał analityk.
Czytaj też:
Ekspert: Pandemia niedługo się skończy, bo większość ludzi to przechorujeCzytaj też:
Rzecznik Praw Dziecka trafił na kwarantannę