Naziole, których emocje rozumie "Wyborcza"
  • Marek JurekAutor:Marek Jurek

Naziole, których emocje rozumie "Wyborcza"

Dodano: 
Kościół św. Klemensa Hofbauera w Warszawie
Kościół św. Klemensa Hofbauera w Warszawie Źródło: Facebook / Parafia Św. Klemensa Hofbauera w Warszawie
Gdy zbierał się piątkowy Marsz, byłem na Mszy u Świętego Klemensa na Woli. Na kościele jacyś proaborcyjni naziole napisali „J..ć kler”. W kościele – babcia z niepełnosprawnym od urodzenia wnuczkiem. Przypadek?

Patronujący kościołowi św. Klemens Hofbauer był pod koniec XVIII wieku apostołem warszawskiej biedoty. Gdy kiedyś kwestował w stołecznej gospodzie, jeden z zagadniętych o jałmużnę biesiadników uderzył Ojca Klemensa w twarz. „To dla mnie – powiedział święty wyciągając rękę – a dla moich biedaków?”.

Postulat proaborcyjnych nazioli zrealizowali w czasie wojny oryginalni naziści. Redemptorystów z Woli, cały klasztor, trzydziestu zakonników – wymordowali w Święto Przemienienia Pańskiego, w 1944 roku.

W stanie wojennym w kościele tym konspirowała Grupa Woli, m.in. śp. Andrzej Urbański i Andrzej Horubała, dziś znany pisarz i krytyk literacki. Ten kościół jest najgłębiej związany z całą tradycją i z całą XX-wieczną historią Warszawy. Jest sanktuarium stolicy. Co roku wychodzi z niego pielgrzymka do grobu błogosławionego Księdza Jerzego, w intencji prześladowanych w świecie chrześcijan.

Polacy czczą takie miejsca. Naziole, którzy sprofanowali Świętego Klemensa, to nie są Polacy, po prostu. Ale nie wystarczy stwierdzić fakt, trzeba się jeszcze zapytać – kto ponosi odpowiedzialność za deprawację i wykorzenienie tych młodych nieszczęsnych idiotów.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także