Kard. Müller: Naciski UE na Polskę to próba zmienienia jej charakteru i podważenia tożsamości religijnej

Kard. Müller: Naciski UE na Polskę to próba zmienienia jej charakteru i podważenia tożsamości religijnej

Dodano: 
Kard. Gerhard Ludwig Müller
Kard. Gerhard Ludwig Müller Źródło: Wikimedia Commons
Przypominamy ważne słowa kard. Gerharda Müllera, byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, na temat relacji Polski z Unią Europejską.

– Polska od dawna znajduje się na celowniku finansowych i politycznych potęg prowadzących dechrystianizacyjną kampanię w Europie i Ameryce – wskazał niemiecki duchowny w niedawnym wywiadzie udzielonym agencji Kath.net. Do słów kardynała odniósł się prezydent Andrzej Duda.

twitterCzytaj też:
Kard. Müller: Czy my, Niemcy, kiedykolwiek nauczymy się traktować naszych sąsiadów z szacunkiem?

W tym kontekście przypominamy słowa byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary z wywiadu rzeki "Chrystus jest zawsze nowoczesny", jaki przeprowadził z kard. Müllerem redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.

Kardynał Müller: Naciski Unii Europejskiej na Polskę to próba zmienienia jej charakteru i podważenia tożsamości religijnej.

Paweł Lisicki: Ksiądz Kardynał zna też dobrze sytuację w Polsce, do której często przyjeżdża. Na razie szczęśliwie opisany tu kryzys Polskę omija. Są polscy politycy, intelektualiści, którzy wierzą, że z Polski może wyjść nowa iskra odrodzenia religijnego. Premier Mateusz Morawiecki w jednym z wywiadów mówił, że Polska może przyczynić się do rechrystianizacji Europy. Zdaniem Księdza Kardynała jest to możliwe?

Kardynał Gerhard Müller: Można powiedzieć, że w sensie historycznym szczególną cechą Polski jest to, że zachowała ona wiarę katolicką jako naród. Co więcej, narodowa duma Polaków, niezależnie od nielicznych wyjątków, nie doprowadziła do powstania nacjonalizmu i imperializmu, do przekonania, że musimy podbijać innych i zajmować kolejne tereny. W przypadku Polski to co katolickie i to co narodowe jest ściśle ze sobą splecione, ale ta tożsamość nie została zbudowana kosztem innych. Podobnie za tym co katolickie nie skrywał się żaden imperialny program podbojów.

Tym co mnie uderza w Polsce to prawdziwa wiara. Wiara w Boga, Chrystusa, w siłę wspólnoty. Polski katolicyzm ma też duże znaczenie dla pozostałych państw Europy. To polscy księża wyjeżdżają zagranicę, między innymi do wielu wspólnot niemieckojęzycznych, podejmują trud nauki obcych języków, posługiwania w obcych parafiach i to mimo różnych przesądów i stereotypów, z którymi muszą się mierzyć. Polacy prowadzą działalność prawdziwie misjonarską, ale bez żadnego imperialistycznego akcentu. Czyli widać, że prawdziwa wiara przynosi dobre owoce.

Należy też pamiętać o tym, że w demokracji to co katolickie nie powinno być partyjne. Partia polityczna ma prawo, może powoływać się na wiarę katolicką, jednak w prawowitej walce o władzę nie powinna tej wiary instrumentalizować i używać. Trzeba zawsze pamiętać, że to co katolickie ma ludzi łączyć, a nie prowadzić do podziałów. Także w walce politycznej nie wszystko jest dozwolone. Nawet podczas walki bokserskiej trzeba pamiętać o regułach. Walka polityczna, sam w sobie uprawniona, nie może przekraczać pewnych granic. Często bywam w Polsce i mam nadzieję, że Polacy nie ulegną temu zachodniemu sekularyzmowi, temu fałszywemu liberalizmowi. Zdajęsobie sprawę z tej potężnej propagandy, którą przeciwnicy Kościoła się posługują. Tak jak gdzie indziej próbują narzucić liberalizm i sekularyzm posługując się szyderstwem, wyśmiewaniem. Twierdzą, że reprezentują nowoczesność i przyszłość. Tak też postrzegam naciski Unii Europejskiej na Polskę: to próba zmienienia jej charakteru i podważenia tożsamości religijnej. W takich działaniach Unii dostrzegam nowy rodzaj kolonializmu. Chce się doprowadzić do zwycięstwa zachodniego modelu liberalizmu używając tak środków finansowych jak i presji politycznej. Myśli się, że prawdziwymi Europejczykami są urzędnicy, którzy mieszkają w Brukseli, a cała reszta ma ich słuchać. Traktują oni niekiedy Polaków jak niesforne dzieci, które należy wychować. Tak nie wolno postępować. Nie ma to nic wspólnego z zasadą równości. Ci, którzy chcą występować w roli nauczycieli innych powinni zająć się własnymi problemami, a tych jest naprawdę dużo.

Czytaj też:
Lisicki: Stawiamy pytanie, które wielu boi się zadać

Źródło: DoRzeczy / kath.net
Czytaj także