W rozmowie z Adrianem Klarenbachem na antenie Polskiego Radia 24 poseł Bortniczuk komentował sobotni Strajk Kobiet i incydenty do jakich doszło czasie jego trwania. Przypomnijmy, że Barbara Nowacka dostała od policjanta w twarz gazem pieprzowym. Polityk Porozumienia stwierdził, że "niektórzy myślą, że immunitet poselski to karta gwarantująca nieśmiertelność lub czarodziejska różdżka pozwalająca wydawać polecenia policjantom". – Tak nie jest – podkreślił.
Kamil Bortniczuk wyraził przekonanie, że działanie funkcjonariusza nie było celowe, ponieważ gdyby wiedział z kim ma do czynienia i jaka będzie z tego afera, na pewno by tego nie zrobił.
Gość Polskiego Radia 24 ocenił, że obecnie proaborcyjne protesty mającharakter polityczny i są manifestacjami lewicowej ideologii. – Strajk Kobiet to polityczni kosmici, to ludzie, z którymi nikt racjonalny nie chciałby mieć wiele do czynienia. Mam wrażenie, że ta grupa została już w takim własnym, nielicznym sosie, niezbyt reprezentatywnym jeśli chodzi o społeczeństwo – mówił. Bortniczuk podzielił uczestniczki protestów na trzyz grupy. Pierwsza z nich to "kobiety, które rzeczywiście poczuły się zagrożone o orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, ale to była aktywność jednorazowa, na początku protestów". – Pozostałe dwie grupy to politycy opozycji – dodał.
Czytaj też:
Zygmunt Chajzer przeszedł operację. Ważny apel prezenteraCzytaj też:
"Jestem gotów". Hołownia: Chciałbym zostać premierem