W ubiegłym tygodniu szef Europejskiej Partii Ludowej komentował na antenie TVN24 negocjacje ws. unijnego budżetu i funduszu odbudowy. – Generalnie uważam, że stały się dwie bardzo dobre rzeczy: oprócz pieniędzy jest jednak zdolność naciskania, dużo większa niż do tej pory, na rządy, które mają poważne kłopoty z praworządnością – ocenił. Donald Tusk podkreślał, że Prawo i Sprawiedliwość walcząc o bezkarne łamanie praworządności straszyło partnerów zablokowaniem możliwości odbudowania gospodarek Hiszpanii, Włoch, Francji i Grecji. Jak mówił, zostało to przyjęte z oburzeniem i niesmakiem.
Wskazując, że chce znaznaczyć "bardzo ważną rzecz" były premier powiedział: "Bez presji, bez bardzo jasnego stanowiska obywateli, Unia nie wykona żadnego zadania za demokrację w danym kraju. Tak długo, jak długo wyborcy tolerują czy wybierają i tolerują rządy typu Jarosława Kaczyńskiego lub Viktora Orbana, tak długo Unia będzie respektowała wyniki tych wyborów".
– Nikt w Brukseli, Berlinie czy Paryżu za nas Polaków porządku nie zrobi, nie miejmy takich złudzeń, bo później pojawiają się pełne rozczarowania głosy, że Unia Europejska nie oczyści Polski z paskudztwa, którego jesteśmy świadkami. Mówię to bez entuzjazmu, ale z wiedzą na ten temat: my sprawy w domu musimy załatwić głównie własnymi siłami – powiedział.
Za słowa te skrytykował Tuska Marcin Anaszewicz, który wspólnie z Robertem Biedroniem zakładał partię Wiosna, a prywatnie partner Sylwii Spurek.
"Kiedy Donald Tusk mówi: nikt za Was tego nie zrobi, to znaczy - nie liczcie na zmiany, bo dla nas kompromis był/jest najważniejszy... Wynik ustaleń wczorajszego szczytu to mega porażka" – napisał w piątek na Twitterze. Anaszewicz dodał, że najbliższe lata pokażą, że ofiarami tego "sukcesu" są/będą kobiety i osoby lgbt+. "Zakład?" – zakończył swój wpis partner europosłanki.
Czytaj też:
Wiceszef Solidarnej Polski nie ma wątpliwości: Zostaliśmy ograniCzytaj też:
"Powiem zupełnie szczerze...". Kaczyński o wynikach unijnych negocjacji