Organizacje pracodawców mają w Polsce kolosalne znacznie. Działają na styku biznesu i polityki, lobbują, obracają znacznym majątkiem. Stanowią niezależny od władzy państwowej związek pracodawców działający na podstawie ustawy z 23.05.1991, którego celem jest obrona słusznych interesów i praw pracodawców wobec związków zawodowych, administracji rządowej oraz samorządowej. Organizacje pracodawców posiadają osobowość prawną i mają prawo uczestniczenia w sporach zbiorowych oraz zawierania układów zbiorowych pracy. Związki reprezentatywne w skali kraju posiadają nadto przywilej uczestniczenia w procesie legislacyjnym i mają zagwarantowany udział w obradach Rady Dialogu Społecznego.
W Polsce działa sześć organizacji pracodawców reprezentatywnych w skali kraju. Do jednej z najbardziej liczących się należą Pracodawcy RP (PRP).
„Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej (wcześniej Konfederacja Pracodawców Polskich) jest największą i najstarszą organizacją pracodawców w Polsce” – taką informację można znaleźć na oficjalnej stronie internetowej Pracodawców RP. Powstała ona w 1989 r. na bazie zmian politycznych po czerwcowych wyborach parlamentarnych. W listopadzie tego roku działające w rzeczywistości komunistycznej zrzeszenia rzemiosł, towarzystw gospodarczych oraz przemysłowych zorganizowały zjazd zjednoczeniowy i powołały do istnienia wspólną reprezentację działającą pod nazwą Konfederacja Pracodawców Polskich.
Wedle prezentowanych danych – organizacja obecnie reprezentuje 19 tys. firm zatrudniających przeszło 5 mln. pracowników. Członkami Pracodawców RP są między innymi znane spółki prywatne: Gremia Media, operator Play, Kulczyk Inwestment, Marvipol, mBank, Orange, a także strategiczne spółki państwowe: Totalizator Sportowy, PKN ORLEN, Poczta Polska, PKO BP i ENEA. Organizacja skupia ponadto 32 odrębne związki branżowe pracodawców o zasięgu regionalnym i ogólnokrajowym zrzeszające głównie prywatne podmioty gospodarcze. Pracodawcy RP prowadzą działalność także o charakterze międzynarodowym. Posiada swoje przedstawicielstwa w Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO), Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym (EESC), a także w Komitecie Doradczym Biznesu i Przemysłu przy OECD (BIAC). Jak wszystkie temu podobne zrzeszenia, tak i PRP od lat honoruje swoimi tytułami ludzi ze świata biznesu, mediów, kultury i polityki. Od 2002 roku corocznie przyznawane są statuetki „Wektory” - dla wyróżniających się przedsiębiorców oraz nagrody „Super Wektor” - dla polityków. Do uhonorowanych laureatów należą przykładowo: prof. Marek Belka – Prezes NBP (2012); Bronisław Komorowski – Prezydent RP (2014) i Mateusz Morawiecki – Premier RP (2017).
Od kariery w ZSL
Od 18 lat na czele Pracodawców RP niepodzielnie króluje Andrzej Malinowski (lat 73). Jeden z najbliższych współpracowników Waldemara Pawlaka i były doradca nieżyjącego już miliardera Jana Kulczyka.
Malinowski jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Poznaniu i doktorem nauk ekonomicznych. W 1966 wstąpił do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego – satelity PZPR. Jako rzutki i sprawny organizator szybko piął się po szczeblach kariery w ZSL. W końcu lat 80. z rekomendacji partii objął funkcję wiceministra w Ministerstwie Handlu Wewnętrznego, a następnie w Ministerstwie Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Wcześniej był stypendystą naukowym w USA i wyjeżdżał do RFN. Zna biegle jęz. angielski i niemiecki. W 1990 po zakończeniu misji w ZSL, wstąpił do PSL.
Na początku lat 90. Malinowski odszedł z polityki i podjął bliską współpracę z Janem Kulczykiem. Pracował w spółkach Kulczyk Holding oraz Kulczyk Tradex. W 1993 Malinowski wystartował w wyborach i uzyskał z ramienia PSL mandat poselski. Trzy lata później, premier Włodzimierz Cimoszewicz powierzył mu misję organizacji Ministerstwa Gospodarki, gdzie został wiceministrem. W 1997 bezskutecznie starał się o ponowną reelekcję. W 2001 odszedł z PSL i został prezydentem Konfederacji Pracodawców Polskich. Zdecydował się na rozwód z polityką, w momencie kiedy w Polsce pod rządami AWS ruszyła (ułomna, ale zawsze) lustracja i powołano do życia Instytut Pamięci Narodowej.
Jednak kontaktu z PSL i samym Pawlakiem nie stracił. W okresie sprawowania władzy przez koalicję PO-PSL pełnił funkcję doradcy partii i samego Waldemara Pawlaka – wicepremiera RP i ministra gospodarki w rządzie Donalda Tuska.
To tyle, jeżeli chodzi o oficjalną biografię Andrzeja Malinowskiego. A co nam mówią archiwa IPN?
Wywiad Wojskowy PRL
Okazuje się, że Andrzej Malinowski to wszechstronnie wyszkolony i doświadczony niejawny współpracownik tzw. Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego (AWO) o pseudonimie „Roman”. W Instytucie zachowała się opasła teczka dokumentująca związki Malinowskiego w latach 1983-1990 z „długim ramieniem Moskwy”, jak utarło się słusznie mawiać o Wywiadzie Wojskowym PRL.
Koncepcja działalności szpiegowskiej AWO wymierzonej przeciwko NATO została sformułowana w Moskwie i narzucona podległym sowietom państw Układu Warszawskiego, a następnie przez nich koordynowana. Głównymi zadaniami tajnej komórki wywiadu miało być werbowanie i szkolenie szpiegów wywiadu wojskowego. Podczas wojny AWO miało zająć się agenturalną pracą na tyłach przeciwnika. W czasie pokoju ta siatka szpiegowska, była częścią krajowego aparatu agenturalnego. Niejawnymi współpracownikami AWO byli znani politycy. Przykładowo Józef Oleksy ps. „Piotr” czy Ireneusz Sekuła ps. „Artur”. W obozie Solidarności także ujawniano współpracowników AWO. Do ich grona należy dwóch działaczy podziemnych struktur wrocławskiej Solidarności: prof. Jerzy Weber (ps. „Szczęsny”) z Akademii Rolniczej i prof. Krzysztof Szajowski (ps. „Przybysław”) z Politechniki Wrocławskiej.
Wywiad wojskowy zwrócił uwagę na Andrzeja Malinowskiego na początku 1983. Wytypowanie Malinowskiego do współpracy z AWO miało związek z udzieloną mu przez ZSL rekomendacją do pracy w służbie zagranicznej PRL. Wywiad dowiedział się, że Malinowski miał objąć stanowiska radcy handlowego Ambasady PRL w Oslo lub w Hadze. Rozpracowaniem kandydata zajął się płk. Mieczysław Fuczkiewicz, który poznał osobiście Malinowskiego jako lektora ekonomii socjalistycznej na kursie Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu-Leninizmu przy jednostce wojskowej OPK w Poznaniu. Wraz ze swoimi żonami spotykali się zresztą prywatnie. Fuczkiewicz w latach stalinowskich był oficerem osławionej Informacji Wojskowej. Ukończył także roczny kurs doskonalenia oficerów w Wyższej Szkole KGB w Moskwie. Podczas prawie dwuletniego rozpracowania - Malinowskiego i jego rodzinę poddano drobiazgowym badaniom, m.in. zlecono WSW przeprowadzenie wywiadu środowiskowego i zgromadzono informacje ze wszystkich niejawnych rejestrów służb PRL. Fuczkiewicz tak charakteryzował małżeństwo Malinowskich: „kandydat jak i jego żona rozumują patriotycznie. Są krytyczni wobec występującego zła. Życie na zachodzie im nie imponuje. Nałogów nie posiadają […]. Stan zdrowa kandydata i jego żony, pod względem fizycznym i psychiczny jest dobry. Panują nad swoimi stanami wewnętrznymi”.
Chętny do informowania
Podjęto oczywiście bezpośredni dialog operacyjny z Malinowskim. Po jednym z takich spotkań płk. M. Fuczkiewicz odebrał od kandydata zobowiązanie do zachowania kontaktów z wywiadem wojskowym w tajemnicy oraz wypełnioną osobiście specjalną do tego opracowaną ankietą osobową. Podczas spotkań Malinowski chętnie udzielał informacji. W notatce spotkania z dnia 1 września 1983, płk. Fuczkiewicz z satysfakcją odnotował „[Malinowski – przyp. autora] jest świadomy jaką służbę reprezentuję i chętnie będzie dostarczał interesujące nas informacje z pozycji kraju i zagranicy w wypadku wyjazdu na placówkę dyplomatyczną. Obecnie mógłby dostarczać bardziej cenne materiały – informacje, gdyby został przeszkolony. Naprowadzany obecnie w rozmowach na określone tematy dzieli się chętnie posiadanymi informacjami. Chętnie angażuje się do spełniania próśb. Jest bardzo operatywny w działaniu i sprytny a jednocześnie dyskretny i słowny”.
Na wyniki nadgorliwości Malinowskiego nie trzeba było długo czekać. Trzy tygodnie później przekazał wywiadowi cenne informacje polityczne prosto z Moskwy. Podczas pobytu służbowego w stolicy Kraju Rad we wrześniu 1983 r. uzyskał od byłego konsula ZSRR w Poznaniu i pracownika Departamentu Kadr MSZ, Podlipniaka informacje na temat ocen i opinii tow. radzieckich dotyczących osoby gen. Wojciecha Jaruzelskiego i planowanych roszad personalnych w kierownictwie MON oraz informacje o dalszej przyszłości politycznej prezesa ZSL Romana Malinowskiego (przypadkowa zbieżność nazwisk). Meldunek został niezwłocznie przesłany szyfrogramem do centrali wywiadu w Warszawie.
Rozpracowanie „Romana” trwało przez następny kolejny rok. W końcu 1984 r. zmieniała się sytuacja zawodowa płk. Fuczkiewicza, który przeszedł do służby WSW. W związku z tym, Malinowskiego przejął nowy oficer - mjr. Bohdan Sienkiewicz, który posługiwał się nazwiskiem operacyjnym Rutkowski. Sienkiewicz, podobnie jak Fuczkiewicz także przeszedł intensywne szkolenia KGB w Moskwie. Przejęcie nastąpiło w dniu 7 lutego 1985 r. w gabinecie Malinowskiego w siedzibie WK ZSL w Poznaniu. Niedługo potem mjr. Sienkiewicz meldował kierownictwu o gotowości werbunku Malinowskiego. Wniosek o pozyskanie kandydata na współpracownika ps. „Roman” został zatwierdzony w dniu 28 maja 1985 r. przez zastępcę szefa wywiadu wojskowego ds. operacyjnych. Droga do werbunku była otwarta. Zgodnie z przewidywaniami Malinowski bez wahania zgodził się na współpracę. Pozyskanie nastąpiło w dniu 24 czerwca 1985 r. w lokalu konspiracyjnym wywiadu o krypt. „Anna” w Poznaniu. „Roman” podpisał deklarację współpracy z wywiadem wojskowym PRL, a następnie przeszedł szkolenie z zasad konspiracji oraz zasad rozpracowania kandydatów do współpracy spośród cudzoziemców.
Agent „Roman”
Przyjął także do realizacji zadanie specjalne związane z jego planowanym wyjazdem służbowym do RFN. Zgodził się na pozyskanie danych personalnych i charakterystyki co najmniej 1 cudzoziemca, obywatela RFN, utrzymującego zawodowe lub prywatne kontakty z Polską. Malinowski przyjął za pokwitowaniem w gotówce 100 marek niemieckich tytułem pokrycia kosztów operacji. W sporządzonym meldunku z rozmowy werbunkowej mjr Sienkiewicz odnotował: „W trakcie szkolenia „Roman” przekazał informację na temat kandydata Jan Kulczyk, zam. Berlin-Zachodni /na paszporcie konsularnym/ współwłaściciela PHZ „Inter-Kulpo”.
Jak się zaraz okażę, nie była to jedyna i ostatnia informacja operacyjna „Romana” jaką przekazał na temat swego przyszłego partnera biznesowego. „Roman” miał realizować jeszcze jedno zadanie wywiadowcze, tym razem na ternie USA w ramach oficjalnej wizyty CHZ „Animex”, ale z powodu odwołania wyjazdu do tego nie doszło.
Po powrocie z RFN „Roman” spotkał się ze swoim oficerem w tym samym lokalu konspiracyjnym. Malinowski złożył ustny meldunek z wykonania zadania specjalnego. Dostarczył później pisemnej relację z wjazdu. Przeszedł ponadto, specjalistyczne i wszechstronne szkolenie pod kątem rozpracowywania kandydatów na agentów. Na miejscu sporządził także własnoręcznie dwustronicową notatkę na temat Jana Kluczyka. „Roman” podał podstawowe dane przyszłego miliardera, informacje o najbliższej rodzinie, opisał kontakty biznesowe i polityczne, a także oceniał słabości Kulczyka do kobiet i alkoholu. Swoje relacje z Kulczykiem scharakteryzował jako „przyjacielskie”. Notatka „Romana” stała się podstawą podjęcia przez wywiad wojskowy rozpracowania Kulczyka pod kątem ewentualnego werbunku werbunku. Jak to w realiach służb specjalnych bywa, donosy na Kulczyka nie przeszkadzały Malinowskiemu na skorzystaniu z możliwości pracy w jego firmach.
Ostatecznie Malinowski nie wyjechał na placówkę zagraniczną, ale został wiceministrem handlu wewnętrznego i przeniósł się do Warszawy. Awans „Romana” w żaden sposób nie zakłócił współpracy z wywiadem wojskowym. Wręcz przeciwnie. Malinowski zaproponował swojemu oficerowi prowadzącemu, że może plasować ludzi wywiadu w podległych mu departamentach ministerstwa. W notatce ze spotkania z „Romanem” z dnia 22 czerwca 1986 r. w Hotelu „Forum” w Warszawie, zapisano: „W najbliższym czasie, w ramach planowanych przesunięć organizacyjnych i etatowych widzi on [Roman – przyp. autora] dalszą możliwość uplasowania tam „naszych” ludzi. Pomimo dużego obciążenia pracą w ministerstwie widzi on dalszą możliwość, a nawet potrzebę współpracy z nami”. We wnioskach ze spotkania zaproponowano kierownictwu oddziału skorzystanie z pojawiających się możliwości.
Ze względu na piastowanie wysokiej funkcji, „Roman” został przejęty przez samego Szefa Oddziału AWO – ppłk. Romualda Boryszczyka. Podobne jak dwaj pierwsi oficerowie prowadzący także ppłk. Boryszczyk był absolwentem sowieckich kursów specjalnych GRU.
Przejęcie na Konat „Romana” nastąpiło formalnie w dniu 25 czerwca 1986 r. w restauracji Hotelu Forum. Do pomocy, w „obsłudze” cennego współpracownika skierowany został dodatkowo ppłk. Zygmunt Biernat z centrali wywiadu w Warszawie. Także i ten oficer ukończył kurs specjalny GRU. Ostatnie spotkanie operacyjne obydwu oficerów wywiadu z „Romanem” odbyło się 7 czerwca 1990 w restauracji Hotelu Forum.
Utajniona teczka
Według zachowanych dokumentów Andrzej Malinowski w okrasie swojej siedmioletniej niejawnej współpracy z wywiadem wojskowego PRL (do 1990) odbył co najmniej 32 spotkania operacyjne z 4 oficerami prowadzącymi. Nie był wynagradzany. Raz pobrał zaliczkę w walucie na pokrycie kosztów operacji wywiadowczej. Otrzymywał także incydentalnie upominki z okazji urodzin i imienin.
Wszyscy oficerowie prowadzący „Romana” byli zaufanymi towarzyszy radzieckich. Poza płk. Fuczkiewiczem (odszedł ze służby w 1988) każdy z nich zrobił karierę w WSI. Pułkownik Boryszczyk został attache wojskowym w Egipcie (1992-1995) i w Chorwacji (1995). Z kolei płk Biernat doszedł do stanowiska zastępcy Szefa Biura Studiów i Analiz (1997-1999). Obaj zostali wymienieni w Raporcie z Likwidacji WSI w 2007 r.
Czy Andrzej Malinowski kontynuował współpracę z WSI po roku 1990 ?Tego nie wiemy. Możemy jednak przypuszczać, że pozostawał w zainteresowaniu operacyjnym służby. Wskazują na to następujące przesłanki: materiały źródłowe nie zawierają żadnej wzmianki o zakończeniu współpracy „Romana” z wywiadem; teczka współpracownika „Roman” nie została przekazana do archiwum WSI, lecz pozostawała jako czynna w dyspozycji Oddziału 24 (następcy Oddziału AWO); ostatnie adnotacje o Malinowskim pochodzą z 16 września 1992 i dotyczą jego miejsca pracy w Biurze Handlowym Kulczyk Holding; W lutym 2001 tuż przed przekazaniem materiałów WSP. „Roman” do IPN, jego teczka została utajniona przez mjr Zbigniewa Grzeca z WSI.
Andrzej Malinowski, pomimo zaawansowanego wieku, nadal jest aktywny publicznie. Pośredniczy w biznesie. Reprezentuje PRP na zewnątrz. Publikuje felietony w gazetach. Wydał swoją pierwszą książkę. Spotyka się i chętnie fotografuje nawet z politykami Zjednoczonej Prawicy. Odszedł z polityki do bezpiecznej dla niego przystani prywatnego biznesu, w najbardziej dla niego korzystnym momencie.
Piotr Woyciechowski – autor jest byłym wiceprzewodniczącym Komisji Likwidacyjnej WSI oraz Członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI
Twitter: @PiotrW1966
W tym miejscu redakcja prezentuje materiały źródłowe – akta niejawnego współpracownika AWO o ps. „Roman” dotyczące Andrzeja Malinowskiego
Posłowie
Niniejszy artykuł został zamieszczony w ubiegłorocznym tygodniku Dorzeczy (nr 4/2019 z dnia 21-27 stycznia 2019). W reakcji na sformułowane w publikacji zarzuty natury agenturalnej - Andrzej Malinowski wydał oświadczenie, w którym kategorycznie zaprzeczył współpracy z wywiadem wojskowym PRL oraz stwierdził, iż jego podpisy pod opublikowanymi dokumentami zostały sfałszowane. Zapowiedział także, że niezwłocznie wystąpi do Sądu o autolustrację. Pomimo upływu prawie dwóch lat, do chwili obecnej Andrzej Malinowski z obietnicy tej się jednak nie wywiązał.
W odpowiedzi na tak zajęte przez zainteresowanego stanowisko, autor tekstu – Piotr Woyciechowski - złożył do Okręgowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez oficerów d. wywiadu wojskowego PRL przestępstwa przeciwko dokumentom zawartym w teczce współpracownika o ps. „Roman” dotyczącej Andrzeja Malinowskiego. Śledztwo zostało wszczęte w lutym 2019 roku pod sygn. S 28.2019 Zk. i zakończone Postanowieniem o umorzeniu z braku cech przestępstwa w dniu 14 lutego 2020 roku.
Przesłuchiwany pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań Andrzej Malinowski zaprzeczył, by współpracował niejawnie z wywiadem wojskowym PRL. Nie wyraził także zgody na oddanie próbek jego własnoręcznego pisma w celu przeprowadzenia badań porównawczych. W toku drobiazgowo przeprowadzonego śledztwa prokuratura IPN potwierdziła procesowo fakt współpracy Andrzeja Malinowskiego z komunistycznym wywiadem wojskowym jako współpracownik o ps. „Roman”. W toku śledztwa przesłuchano w charakterze świadka płk. Romualda Boryszczyka – byłego wysokiego oficera wywiadu wojskowego PRL oraz Wojskowych Służb Informacyjnych. Płk. Boryszczyk potwierdził, iż był oficerem prowadzącym Andrzeja Malinowskiego kiedy ten pełnił funkcję podsekretarza stanu w końcu lat osiemdziesiątych XX wieku. Precyzyjnie opisał przebieg i okoliczności współpracy Malinowskiego z wywiadem wojskowym PRL oraz wspomniał także o jego późniejszych kontaktach z oficerami WSI (chodzi o komandora Kazimierza Głowackiego, b. Szefa WSI w latach 1996-1997).
Powołany przez prokuratora IPN biegły z zakresu kryminalistycznych badań dokumentów z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego wykluczył niedozwoloną ingerencję w badane dokumenty oraz kategorycznie potwierdził że odręczne podpisy widniejące w szeregach dokumentów zawartych w teczce współpracownika „Roman” (Deklaracja współpracy z wywiadem wojskowym, Zobowiązanie do zachowania w tajemnicy rozmów z przedstawicielami wywiadu, Pokwitowanie za pobrane przez wsp. „Romana” pieniądze, Doniesienia, etc.) - zostały nakreślone ręką Andrzeja Malinowskiego.
We wrześniu 2020 roku prokurator Prokuratury Warszawa – Śródmieście w Warszawie postawił Andrzejowi Malinowskiemu zarzut składania fałszywych zeznań i zatajania prawdy do protokołu z przesłuchania świadka na okoliczność swojej współpracy z organami bezpieczeństwa państwa PRL.