Ostre głosy polityków ws. afery ze szczepionkami. Soboń: Życie Millera, to życie bez kolejki

Ostre głosy polityków ws. afery ze szczepionkami. Soboń: Życie Millera, to życie bez kolejki

Dodano: 
Artur Soboń
Artur Soboń Źródło: PAP / Leszek Szymański
Sprawa wcześniejszego zaszczepienia osób spoza grupy "0", artystów i polityków, jest bulwersująca i kompromitująca – ocenił w niedzielę rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.

– Kompromituje tych, którzy podjęli taką decyzję, tutaj mówię o władzach spółki, która podjęła taką decyzję - Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Myślę, że dla każdego jest to jasne i oczywiste – dodał Spychalski, który w niedzielę był jednym z gości TVP Info.

Zdaniem rzecznika prezydenta, sprawę początkowo mogłoby "zamknąć" przyznanie się do zaszczepienia poza kolejką i przeproszenie za to. – Wiele osób przyjęłoby to ze zrozumieniem – stwierdził Spychalski. Jak dodał, mamy teraz sytuację, która będzie się napędzała, która nie powinna mieć miejsca. Zaznaczył też, że przeprowadzenie Narodowej Strategii Szczepień jest w interesie wszystkich Polaków; ocenił również, że prawo jest w kwestii szczepień jasne.

Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń stwierdził z kolei, że Leszek Miller, który także zaszczepił się już na COVID-19, jest "idealnym przykładem osoby oderwanej od polskiej rzeczywistości".

– Całe jego życie, to jest, można powiedzieć, życie bez kolejki. Leszek Miller nigdy nie stał w kolejce. W PRL nie stał w kolejce, w wolnej Polsce nie stał w kolejce, czemu teraz miałby stać w kolejce. Jest jednym z tych przyłapanych, który w ogóle się z tym nie krył, który sam to publicznie wyeksponował – mówił Soboń. Zwrócił uwagę, że wcześniejszemu szczepieniu, wraz z tzw. grupą "0", mogą poddać się ewentualnie rodziny pracowników służby zdrowia lub pacjenci przebywający w danym szpitalu.

– Grupa zero to precyzyjnie, ściśle określone osoby, które są na pierwszej linii frontu walki z COVID-19 – zaznaczył.

Pytany, czy w związku ze sprawą powinny być dymisje, zaznaczył, że rozpoczynająca się w poniedziałek kontrola w WUM pokaże, gdzie zostały złamane procedury. – Tam, gdzie została przekroczona odpowiedzialność, gdzie zostało złamane prawo, te konsekwencje będą podjęte. Tam, gdzie jest odpowiedzialność etyczna, która pozwala zachować wiarygodność np. WUM, to oczekiwałbym dymisji ze strony pana rektora, samego z siebie – powiedział Soboń.







Poseł Robert Kropiwnicki (PO) skrytykował zachowanie celebrytów i ocenił, że "wciskanie się bez kolejki narusza społeczną solidarność". Stwierdził jednak, że stanowione jest złe prawo. – Tu piłka jest po stronie rządu - ministra zdrowia czy premiera, który dał niejednoznaczne instrukcje; dał tak szerokie możliwości, że właściwie każdy może je interpretować po swojemu, a potem się oburzają – mówił polityk. Według niego, "pewnie jest wielu działaczy PiS, w różnych strukturach, którzy się zaszczepili".

Kropiwnicki podkreślał, że dyrektorzy szpitali powinni mieć jasne wytyczne dotyczące kolejności szczepień.

Dopytany, co jeszcze miałby zrobić premier Mateusz Morawiecki, aby doprecyzować prawo, Kropiwnicki odparł: "trzeba po prostu znać Polaków, znać swój naród i wiedzieć, że takie sytuacje mogą się zdarzać i trzeba je po prostu przewidywać".

Ocenił też, że absurdalnym jest twierdzenie, iż rektor WUM powinien podać się do dymisji w momencie, kiedy nie udowodniono nieprawidłowości. – Po tych wszystkich aferach, to przede wszystkim premier i minister zdrowia powinni stracić stanowisko – stwierdził.

Poseł Paweł Bejda (PSL) ocenił z kolei, że tłumaczenia artystów i polityków, którzy zaszczepili się wcześnie są "słabe". Zasugerował jednak, że cała sprawa jest "rozrywką polityczną PiS". – Krystyna Janda czy Leszek Miller, to są też oponenci PiS – mówił. Bejda stwierdził też, że za to, iż szczepionki okazały się "dobrem, które trzeba zdobywać spod lady" odpowiada szef KPRM, pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk.

– Jeżeli ktokolwiek mówi o jakiejkolwiek dymisji, to przede wszystkim pan minister Dworczyk powinien podać się do dymisji – ocenił Bejda.

W minioną niedzielę rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w tym tygodniu, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które - niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny - otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

Liczne komentarze na temat szczepień osób, które nie są pracownikami ochrony zdrowia, wywołała m.in. informacja o zaszczepieniu się byłego premiera, europosła SLD Leszka Millera. W grupie osób spoza środowiska medycznego, które otrzymały szczepionkę, znaleźli się też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.

Minister zdrowia Adam Niedzielski informował w piątek, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak mówił, kontrola ma ruszyć w poniedziałek, 4 stycznia br.

Premier Mateusz Morawiecki w sobotę mówił PAP, że "przestrzeganie zasad kolejności szczepienia to wyraz szacunku dla reguł społecznej solidarności". "Informacje medialne o znanych osobach m.in. ze świata kultury i polityki, które zaszczepiły się poza kolejnością to prawdziwy skandal. Nie ma żadnego uzasadnienia dla łamania zasad. Każda dawka szczepionki przekazana z naruszeniem harmonogramu to dawka, której może zabraknąć osobom najbardziej potrzebującym" - powiedział premier. Dodał też, że "osoby publiczne, które postanowiły wykorzystać swoją pozycję do uzyskania szczepionki poza kolejnością nie tylko kompromitują siebie, ale szkodzą Narodowemu Programowi Szczepień". "Tak samo jest z placówkami, które dopuściły do tego procederu" - zaznaczył.

Rektor WUM prof. Zbigniew Gaciong informował w sobotę, że powołał wewnętrzną komisję, która z ramienia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ma wyjaśnić sprawę szczepienia przeciw koronawirusowi osób poza kolejnością, m.in. aktorów i celebrytów. Dodał też, że WUM nie prowadzi akcji szczepień. "Akcję tę prowadzi wybrana przez NFZ spółka Centrum Medyczne, w której WUM jest właścicielem" - poinformował.

Czytaj też:
Pawłowicz wspomina Jandę. "Blada Krysia, z którą byłam w przedszkolu"
Czytaj też:
Seweryn o rozmowie z dziennikarzem: Skłamałam z obawy, że być może zrobiłam coś złego

Źródło: PAP
Czytaj także