Jest o co się bić
  • Agnieszka NiewińskaAutor:Agnieszka Niewińska

Jest o co się bić

Dodano: 
Ewa Błaszczyk
Ewa Błaszczyk Źródło:PAP / Archiwum Kalbar
– Niepokoi mnie grupa ludzi, która ma przekonanie, że terapia osób w śpiączce jest bez sensu. Proszę to powiedzieć pacjentom, którzy wyszli ze śpiączki – mówi Ewa Błaszczyk, inicjatorka budowy kliniki „Budzik”. Dodaje, że w przypadku ponad połowy pacjentów leczenie kończy się pełnym sukcesem.

W klinice „Budzik” dla dzieci będących w śpiączce od 10 miesięcy ruch jest dużo mniejszy, niż to wcześniej bywało. Dawniej przy łóżku dzieci można było spotkać nie tylko rodzica, lecz także rodzeństwo, dziadków, przyjaciół, a nawet zwierzęta domowe. Dyrektor kliniki dr Maciej Piróg wyjaśnia, że kontakt dzieci w śpiączce z tymi, z którymi było związane, jest bardzo ważny. – Na oddziale jest z nami kilka piesków, ale pandemia wymusiła niemal całkowite zamknięcie na świat zewnętrzny. Z dzieckiem przez całą dobę przebywa jeden z rodziców. Jeśli rodzice muszą się wymienić, to potrzebny jest negatywny wynik testu na koronawirusa. To niezbędne, bo wirus w naszej klinice musiałby się skończyć ewakuacją pacjentów – podkreśla dr Piróg.

Artykuł został opublikowany w 5/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także