"Dalej jest noc". Dziś wyrok w sprawie książki Engelking i Grabowskiego

"Dalej jest noc". Dziś wyrok w sprawie książki Engelking i Grabowskiego

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
We wtorek zapadnie wyrok w sprawie pozwu Filomeny Leszczyńskiej przeciwko Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu. Sprawa dotyczy zawartych w książce "Dalej jest noc" informacji o stryju powódki, Edwardzie Malinowskim.

Engelking i prof. Grabowski zostali pozwani za informację, że Malinowski w czasie II wojny światowej „był współwinny śmierci Żydów". Jak jednak twierdzi p. Leszczyńska – w rzeczywistości jej stryj udzielał schronienia i troszczył się o ukrywanych Żydów.

Według powódki autorka tekstu (Engelking) i redaktor naukowy (Grabowski) scalili kilka osób o nazwisku Malinowski i pominęli istotne źródła historyczne. W wyniku tych zaniedbań Edwardowi Malinowskiemu została przypisana kolaboracja z Niemcami.

"Estera Drogicka (z domu Siemiatycka) po stracie rodziny, zaopatrzona w dokumenty kupione od Białorusinki, postanowiła wyjechać do Prus na roboty, w czym pomógł jej sołtys Malinowa Edward Malinowski (przy okazji ją ograbił) – i w grudniu 1942 r. trafiła do Rastenburga (Kętrzyna) jako pomoc domowa w niemieckiej rodzinie Fittkau. Nie tylko poznała tam swojego drugiego męża (Polaka, który także był na robotach), lecz rozwinęła działalność handlową, przesyłając Malinowskiemu paczki z rzeczami na sprzedaż. Odwiedziła go, gdy jechała na urlop „do domu”. Zdawała sobie sprawę, że jest on współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom, mimo to na jego procesie po wojnie złożyła fałszywe zeznania w jego obronie" – czytamy we fragmencie książki "Dalej jest noc", który stał się powodem wniesienia powództwa przeciwko Engelking i Grabowskiemu.

Podczas rozprawy końcowej Engelking przyznała, że pomyliła kilku Malinowskich bo „nie spodziewała się, że we wsi Malinowo może być więcej osób o nazwisku Malinowski". Z kolei prof. Jan Grabowski stwierdził, że nie widział dokumentów tej sprawy, bo „nie taka jest rola redaktora naukowego" oraz że książka nie ma recenzji wydawniczych, ponieważ „to jest polski obyczaj, a on ma wystarczające doświadczenie i wiedzę i takie recenzje są niepotrzebne".

Powódkę od początku rozprawy wspiera Reduta Dobrego Imienia. Wyrok w tej sprawie zostanie wydany we wtorek.

Czytaj też:
USA: Republikanin z Teksasu pierwszą ofiarą śmiertelną COVID-19 w Kongresie
Czytaj też:
Szef RDI odmówił udziału w programie TVN: Występy w tej stacji uwiarygadniają manipulacje

Źródło: Onet.pl / mat. prasowe
Czytaj także