Akcja protestacyjna części mediów dotyczy projektu ustawy o składce reklamowej. Rządzący przekonują, że zawarte w ustawie rozwiązania miałyby służyć pozyskaniu dodatkowych środków, które posłużą zapobieganiu długofalowym zdrowotnym, gospodarczym i społecznym skutkom pandemii COVID-19. Ich źródłem mają być składki od reklamy w Internecie oraz mediów tradycyjnych. Według wielu redakcji to próba finansowego uderzenia w "wolne media", co ma docelowo osłabić ich siłę i niezależność.
Czytaj też:
Podatek od reklam. O co chodzi w proteście mediów?
Do dzisiejszego protestu odniósł się we wpisie na Facebooku Adam Andruszkiewicz, sekretarz stanu ds. cyfryzacji w KPRM. Jak napisał, na rynku medialnym istnieją wielkie koncerny medialne oraz "bardzo bogaci giganci technologiczni, którzy osiągają setki milionów zł przychodów z reklam rocznie - a praktycznie nie płacą w Polsce z tego tytułu podatków". "To również sytuacja niesprawiedliwa, którą należy zmienić. Dlaczego wielkie medialne (lokalne media nie będą objęte tym podatkiem) oraz cyfrowe korporacje, zarabiające w Polsce krocie, mają nie łożyć części przychodu z reklam, na ochronę zdrowia i zabytki w Polsce?! To jest właśnie prawdziwy zamysł naszego rządu. Nikt nie zamierza wyłączać żadnych mediów ani wprowadzać cenury. To fake" – podkreślił.
Adam Andruszkiewicz przyznał, że rząd zamierza "skończyć z mitem, że wielkie międzynarodowe koncerny medialne trzeba traktować lepiej niż innych". "Nie, nie trzeba. Macie podobnie jak inni, uczciwie dokładać się do polskiego budżetu, skoro w Polsce zarabiacie grube miliony. To wszystko. Skończcie zatem histeryzować i straszyć brakiem wolności słowa przy wsparciu opozycji i zagranicy - a zacznijcie rozmawiać z Rządem RP, jak uczciwie dzielić się z polskim społeczeństwem potężnymi przychodami, jakie właśnie dzięki Polakom osiągacie" – zaapelował.
facebook
Czytaj też:
Ziemkiewicz: Miara się przebrała! Polacy wyjdą na barykady
Czytaj też:
"Proszę się ode mnie odstosunkować". Stanowski stanowczo o tym, dlaczego nie protestuje