Dr Zych: W UE granice debaty są ustalane w sposób arbitralny

Dr Zych: W UE granice debaty są ustalane w sposób arbitralny

Dodano: 
Tymoteusz Zych (Ordo Iuris)
Tymoteusz Zych (Ordo Iuris) Źródło: Krystian Maj/Forum
– Została skierowana prośba do władz grupy „Różnorodność Europy”, której jestem członkiem, o wykluczenie mnie z udziału. Dla lewicowych posłów „różnorodność” kończy się, gdy ktoś się z nimi nie zgadza – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl dr Tymoteusz Zych, wiceprezes zarządu Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

Ostatnio zwrócił Pan uwagę grupę lewicowych europosłów. Dlaczego?

Dr Tymoteusz Zych: Problem leży niejako po stronie osób należących do „Intergrupy LGBTI”, czyli zespołu, który funkcjonuje w Parlamencie Europejskim. W jej skład wchodzą m.in. Robert Biedroń i Magdalena Adamowicz. Część jego członków wystosowała list do władz Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, którego jestem członkiem, wyrażając oburzenie, że zasiada tam osoba z Instytutu Ordo Iuris. Do moich działań nikt bezpośrednio się nie odniósł.

Co zawiera ten list?

Jest tam szereg ogólników i nieprawdziwych informacji, począwszy od stwierdzeń, że Ordo Iuris jest organizacją zwalczającą prawa kobiet i „homofobiczną” oraz tworzy w Polsce „strefy wolne od LGBT”. Co ciekawe, jednym z zarzutów jest fakt, że promujemy tradycyjny model rodziny. Pojawia się tam również kwestia naszej rzekomej przynależności do jakiegoś think tanku Agenda Europe. Krótko mówiąc, jest to masa bzdur.

Co było efektem przesłania tego pisma?

Została skierowana prośba do władz grupy „Różnorodność Europy”, której jestem członkiem, prośba o wykluczenie mnie z udziału. Dla lewicowych posłów „różnorodność” kończy się, gdy ktoś się z nimi nie zgadza.

W praktyce wykluczenie z grupy uniemożliwiałoby mi pracę nad analizami prawa unijnego. To pewnego rodzaju aberracja, ponieważ takie działanie byłoby niezgodne z traktatem i regulaminem, który nie pozwala na usuwanie członków komitetu. Autorzy listu chcą wywrzeć agresywną, polityczną presję. To oburzające, nie tylko na samą nieprawdę i działania cenzorskie. Ta sprawa uderza również w samą istotę EKES-u, który z samej istoty ma być zróżnicowany. Ma to wpłynąć na jakość wydawanych przez nas opinii, aby pochodziły one od osób o różnych stanowiskach i poglądach w ramach pewnego rozsądnego spektrum.

Co zatem z różnorodnością, o której tak często mówi lewica?

W traktatach UE wyraźnie została podkreślona wolność słowa i wolność debaty. Mamy do czynienia z przekonaniem, że ta debata ma być wolna, a z drugiej strony ma mieć granice tworzone w sposób całkowicie arbitralny. W ramach przedsięwzięć na forum Komitetu jestem w stanie zgłaszać poprawki i wpływać na treść powstających dokumentów. To jest absolutnie kluczowa kwestia, aby był ktoś, kto spojrzy z innej perspektywy np. na problem LGBT. Kiedy badałem tę kwestię w oparciu o badania unijnej Agencji Praw Podstawowych, okazało się m.in., że aktów agresji wobec osób homoseksualnych jest w krajach Europy Zachodniej.

Jak na te zarzuty zareagował EKES?

List trafił do kierownictwa grupy „Różnorodność Europy”. Ku mojemu zdziwieniu, nie zignorowano go, a nawet wezwano mnie do złożenia wyjaśnień na temat moich poglądów. Takie przesłuchanie przed kierownictwem grupy ma mieć miejsce w przyszłym tygodniu. Na tej podstawie władze grupy chcą rekomendować członkom decyzję co do mojego udziału w jej pracach. Cała ta procedura nie ma jakiejkolwiek podstawy prawnej. Budzi to tym większe, że zgodnie z Traktatem o funkcjonowaniu UE członek EKES dysponuje wolnym mandatem i nie podlega żadnym instrukcjom.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także