Europosłanka w napisanym przez siebie liście wskazuje, że problem równości płci w "niezależnych mediach" wciąż nie został rozwiązany.
"Zwracam się do Państwa jako Posłanka do Parlamentu Europejskiego, doktorka nauk prawnych i radczyni prawna, ale przede wszystkim – jako kobieta i feministka, w sprawie równości płci w niezależnych mediach w Polsce. Mam nadzieję, że obchody Międzynarodowego Dnia Kobiet będą dla Państwa dobrą okazją do refleksji nad poniższymi spostrzeżeniami i uwagami, oraz do podjęcia decyzji o wcieleniu w życie niezbędnych zmian" – rozpoczyna swój list Spurek.
"Oczekuję od Państwa najwyższych standardów"
Super zwraca się do "niezależnych mediów", aby przypomnieć im, że oczekuje "spełniania najwyższych standardów w zakresie realizacji równości płci oraz wyznaczania dobrych wzorców i praktyk, zarówno w zakresie gwarantowania widoczności kobiet w mediach, jak i sposobu kształtowania postrzegania płci społeczno-kulturowej, zwłaszcza poprzez język".
W związku z tym europosłanka domaga się większego udziału "gościń" w programach publicystycznych oraz stosowania feminiatywów, czyli żeńskich końcówek wyrazów. Na tym jednak nie koniec postulatów polityk.
"Stosujmy więc feminatywy i żeński rodzaj gramatyczny, uwzględniajmy kobiety w grupie (np. poprzez zwracanie się nie tylko do słuchaczy, ale też słuchaczek), przestańmy odnosić się do wyglądu kobiet – zwłaszcza kiedy nie ma to żadnego związku ze sprawą, unikajmy stereotypowych powiedzeń, cytujmy ekspertki, nie pytajmy mężczyzn o sprawy związane bezpośrednio z obszarem decyzyjności kobiet" – pisze Spurek.
Język dyskryminuje kobiety
Polityk przekonuje, że język dyskryminuje kobiety. Jego struktura ma "wmawiać" dziewczynkom, że nie mogą wykonywać określonych zawodów, tylko dlatego, że ich nazwy występują w rodzaju męskim.
"Co symptomatyczne, z sytuacją taką często mamy do czynienia w stosunku do nazw zawodów powszechnie uznawanych za „prestiżowe", tj. minister, pilot, bankier, doktor, profesor – powszechnie występujących jedynie w ich męskiej formie" – pisze Spurek.
"Z kolei społecznie akceptowalne jest używanie żeńskich form nazw takich zawodów jak przedszkolanka, nauczycielka, sprzątaczka czy pielęgniarka - kojarzonych z przypisywanymi kobietom rolami opiekuńczymi. Taka sytuacja, będąca bez wątpienia przykładem tkwiącej w języku i nas samych dyskryminacji, ma nie tylko wpływ na mniej precyzyjne opisywanie rzeczywistości, ale także, a nawet przede wszystkim, sprawia, że wiele dziewczynek może czuć, że wykonywanie takich „prestiżowych” zawodów jest poza ich zasięgiem albo będzie wymagało od nich odnalezienia się w środowisku zdominowanym przez mężczyzn i dopasowania się do niego" – kontynuuje.
Apel do mediów
W związku z tymi wszystkim ograniczeniami nałożonymi na kobiety, Spurek wystosowała swój list. W mediach społecznościowych zwraca się do "niezależnych mediów" pytając, "któż jak nie wy?".
"Szanowni Redaktorzy i Redaktorki niezależnych mediów w Polsce - kto jak nie Wy? Media, w których mniej niż co piąty głos w debacie to głos kobiety, w których nie słychać równościowego języka, to nie wolne media, o jakie walczymy. Mój list otwarty w tej sprawie" – napisała na Twitterze.
Europoseł wielokrotnie dawała wyraz swojemu niezadowoleniu z postawy mediów w obszarze równości płci. Niedawno z tego powodu ostro skrytykowała okładkę "Newsweeka".
Czytaj też:
Spurek vs. Pawłowicz. "Pani Profesorko, tutaj nie chodzi o..."Czytaj też:
Spurek wspiera "Strefę Wolności LGBTIQ". "Stoimy po Waszej stronie"