22 lata w NATO. Parys: Pamiętajmy o zasługach Kuklińskiego

22 lata w NATO. Parys: Pamiętajmy o zasługach Kuklińskiego

Dodano: 
Jan Parys
Jan Parys Źródło: YouTube
Te kilka tysięcy żołnierzy to ważny sygnał dla potencjalnych wrogów, że w razie zaatakowania Polski będą mieli do czynienia nie tylko z wojskiem Rzeczypospolitej, ale też z całym NATO i armią amerykańską, czyli najpotężniejszą armią świata – mówi portalowi DoRzeczy.pl Jan Parys, były minister obrony narodowej.

12 marca minęły 22 lata od przystąpienia Polski do Paktu Północnoatlantyckiego. Jak ocenia Pan znaczenie tego wydarzenia?

Jan Parys: Mam osobiście wielka satysfakcję, że Polska stała się członkiem Sojuszu. Przypomnę, że o ile dziś i w samym momencie przystępowania do NATO wydawało się to oczywiste, to w chwili, gdy rząd śp. premiera Jana Olszewskiego podjął starania o wejście do Paktu Północnoatlantyckiego, a ja gościłem wówczas jako minister obrony narodowej sekretarza generalnego NATO, byliśmy mocno atakowani.

Środowiska lewicy sprzeciwiały się NATO, ale potem zmieniły zdanie i to wywodzący się z SLD prezydent Aleksander Kwaśniewski złożył podpis pod dokumentem o przystąpieniu naszego kraju do NATO.

Jednak w roku 1992, gdy rząd Jana Olszewskiego jako pierwszy podjął próbę przystąpienia do NATO, postkomunistyczna lewica była zdecydowanie temu przeciwna. Przeciwko nam wypowiadali się nie tylko komuniści, lecz także przedstawiciele Unii Demokratycznej, późniejszej Unii Wolności, środowisko „Gazety Wyborczej”. Z tego grona padały sugestie, że trzeba poczekać, że na przystąpienie do NATO jest stanowczo za wcześnie, że nie wolno drażnić Rosji. Padały też propozycje neutralności.

Bardzo niechlubną rolę odegrał tu ówczesny prezydent Lech Wałęsa. W Berlinie wygłosił przemówienie, gdzie mówił o jakimś NATO-BIS, sojuszu neutralnych państw. Było to bardzo niebezpieczne. Na szczęście, okazało się, że sytuacja zbiegła się w czasie z dużym osłabieniem Rosji, a polska dyplomacja to wykorzystała. I pod koniec lat 90., gdy przystępowaliśmy do NATO, już nawet postkomuniści byli gorącymi zwolennikami przystąpienia do Sojuszu.

Kto miał główne zasługi dla przystąpienia Polski do NATO?

Chciałbym przede wszystkim wspomnieć o osobie, bez której naszego wejścia do NATO na pewno by nie było – pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim. Jako polski oficer nawiązał współpracę z Amerykanami. Uratował naszą część świata, ale nie bez racji nazywa się go „pierwszym polskim oficerem w NATO”. Amerykanie jako jeden z warunków przyjęcia Polski do Sojuszu postawili właśnie rehabilitację pułkownika Kuklińskiego.

Bardzo się cieszę, że w ostatnich latach życia mógł on bezpiecznie poruszać się po Warszawie, mieście które kochał, w którym mieszkał na Nowym Świecie. Że mógł spokojnie odwiedzać swoje ulubione lokale na Podwalu. Bez tej osoby nie bylibyśmy w NATO. Ale też oczywiście pamiętać należy o śp. premierze Janie Olszewskim. To on już w swoim expose powiedział, że miejsce Polski jest na Zachodzie, że chcemy być w Pakcie Północnoatlantyckim. Spotkały go za to ataki ze strony przeciwników. A jednak, choć wtedy nie każdy zdawał sobie z tego sprawę, premier Olszewski przestawił wektory naszej polityki zagranicznej. Po siedmiu latach wejście do NATO było dla wszystkich oczywistą racją stanu. Weszliśmy do Sojuszu w roku 1999, ale wszystko zaczęło się w 1992 roku.

Jak zmieniło się bezpieczeństwo Polski od tamtego czasu?

Sytuacja jest dziś diametralnie różna niż w latach 90.. Jesteśmy członkiem potężnego międzynarodowego Sojuszu. Na naszym terenie stacjonują amerykańskie wojska. Te kilka tysięcy żołnierzy to ważny sygnał dla potencjalnych wrogów, że w razie zaatakowania Polski będą mieli do czynienia nie tylko z wojskiem Rzeczypospolitej, ale też z całym NATO i armią amerykańską, czyli najpotężniejszą armią świata.

Czytaj też:
22 lata w NATO. Prof. Szeremietiew: Nie jesteśmy już podnóżkiem Moskwy

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także