Wojciech Cejrowski -
korespondencja z USA.
W Polsce lato i wakacyjnie, to może ja opowiem coś z knajpy. Jest tu taki jeden i wołamy na niego Gardziel. Przezwiska na prerii to lokalna norma – najczęściej są to skróty imion, czyli Jeff zamiast Jeffrey, Fred zamiast Frederick, Jim, Joe, Jo, Jo-Jo, a nawet J, czyli jedna litera. Jedna litera to tak, jakbyśmy w Polsce mówili na kogoś Zet lub Pe, bo mamy już w grupie Piotra, Piotrka, Piotrusia, a nawet Pitera (kumpla, który 10 lat pracował w Irlandii) i już naprawdę nie wiemy, jak nazwać kolejnego o takim samym imieniu, więc z Piotra robimy Pe. Działa.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.