Narkotyki, także te tzw. miękkie, jeszcze do niedawna cieszyły się w Polsce złą opinią. Ich zażywanie łączyliśmy z zachowaniami patologicznymi, prowadzącymi do degradacji i marginalizacji społecznej. Dla pokoleń, które przeżywały wiek nastoletni w latach 90., palenie trawy – czyli w praktyce rozmaitych produktów pochodnych od konopi indyjskich – było rodzajem sięgania po owoc zakazany. Starsze pokolenia, lat 80., wąchały kleje, a słusznie złą sławą cieszyła się „polska heroina”, czyli tzw. kompot z maku. Wszystko to miało posmak ekscesu i zagrożenia, które powinny towarzyszyć działaniom ryzykownym na granicy czy poza granicami prawa. Choć w Polsce posiadanie małej ilości narkotyku nie jest karalne, to sprzedaż i produkcja już tak, a przecież to jedyne sposoby, by wejść w posiadanie środków odurzających.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.