Od poniedziałku część pracowników sądów i prokuratur, nie przychodzi do pracy, biorąc zwolnienia lekarskie. To kolejna forma protestu, który trwa od 5 lipca. W liście otwartym skierowanym do ministra sprawiedliwości, pracownicy sądów tłumaczą, że zwolnienia lekarskie wynikają z tego, że są lekceważeni.
Protestujący domagają się m.in. podwyższenia wynagrodzeń o co najmniej 12 proc. dla wszystkich grup pracowniczych zatrudnionych w sądach w tym także specjalistów OZSS, sędziów i asesorów sądowych oraz przeciwdziałania mobbingowi.
Tymczasem kilka dni temu protestujące od kilku miesięcy związki zawodowe pracowników sądownictwa i prokuratury zawarły porozumienie z Ministerstwem Sprawiedliwości. Zgodnie z nim jeszcze w tym roku na nagrody motywacyjne dla pracowników sądów trafią środki w wysokości 6 proc. funduszu wynagrodzeń na 2021 r. Była też deklaracja ze strony wiceministra Michała Wosia poparcia dla postulatu 12-proc. wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pracowników sądownictwa powszechnego. Uzgodniono też zwiększenie liczby etatów urzędniczych i asystenckich w sądach powszechnych. Resort poinformował o pozostawieniu 429 czasowych etatów urzędniczych w sądownictwie, uzyskaniu 200 nowych etatów w sądach oraz 150 nowych etatów asystenta prokuratora.
W rozmowach zakończonych porozumieniem brali udział przedstawiciele NSZZ "Solidarność", Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych oraz Forum Związków Zawodowych działających w wymiarze sprawiedliwości.
Protest przed Ministerstwem Sprawiedliwości
Protest przed Ministerstwem Sprawiedliwości jest jednak organizowany m.in. przez KNSZZ "Ad Rem", czyli związek, którego przedstawiciele nie podpisali porozumienia. To jeden z najmniejszych związków zawodowych. – Nasz protest eskaluje stosownie do tego, jak ministerstwo reaguje. Nie reaguje wcale, w związku z powyższym złość, zdenerwowanie, poczucie lekceważenia pracowników wzrasta – mówiła w TVN24 Justyna Przybylska, przewodnicząca "Ad Rem".
Portal DoRzeczy.pl dotarł jednak do informacji, według których Justyna Przybylska od 1 lipca 2016 roku nie jest pracownikiem żadnego z sądów. 29 marca 2016 roku dyrektor Sądu Rejonowego dla Wrocławiu-Krzyków we Wrocławiu wypowiedział jej umowę o pracę m.in. z powodu nienależytego wykonywania funkcji kierownika Sekretariatu II Wydziału Karnego poprzez "rażący brak nadzoru nad obiegiem spraw rozpoznawanych w Wydziale oraz brak nadzoru nad podległymi pracownikami, co miało wpływ na przewlekłość postępowań", "rażącego braku nadzoru nad wychodzącą z Wydziału pocztą", "dokonywania licznych, powtarzających się błędnych i nieuprawnionych wpisów w systemie Sędzia2", "rażącego nieprzestrzegania obowiązującego u pracodawcy regulaminu pracy i czasu pracy", a także ze względu na "agitację wyborczą na rzecz kandydata jednej partii w miejscu pracy".
W dodatku działacze Ad Rem występują często wspólnie z posłami opozycji, co każe stawiać pytania dot. motywacji politycznych.