Gdańska prokurator Barbara Kijanko może być pierwszym przedstawicielem organów ścigania, który odpowie za ich fatalne działanie w sprawie głośnej afery Amber Gold.
Barbara Kijanko w środowisku trójmiejskich stróżów prawa uchodzi za doświadczoną śledczą. W organach ścigania przepracowała blisko 15 lat, karierę śledczej zaczęła w grudniu 1992 r., zostając aplikantem gdańskiej prokuratury rejonowej. W 1995 r. mianowano ją na stanowisko asesora Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim, w lipcu 1997 r. została tam prokuratorem. Zdaniem naszych informatorów na tym stanowisku nie wyróżniła się niczym szczególnym, ale już w lutym 1998 r. trafiła do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Północ; od listopada 2005 r. do dziś pracuje w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.
Jednak to właśnie statystyki spraw prowadzonych przez prok. Barbarę Kijanko budzą dziś spore wątpliwości. Dlaczego? Sprawdziliśmy, jak wyglądała jej praca w latach 2008–2013. Wzięliśmy pod lupę pięć lat: od roku poprzedzającego rozpoczęcie działalności Amber Gold aż do roku, w którym – już po wybuchu afery – umorzono postępowanie dyscyplinarne wobec pani prokurator. Jak wynika z informacji, do których dotarliśmy, od 1 stycznia 2008 r. zarejestrowano na prok. Kijanko 634 sprawy. To sporo, ale – jak mówią śledczy, z którymi rozmawialiśmy – sprawny prokurator powinien sobie z nimi dać radę. Jak wygląda skuteczność gdańskiej śledczej? Wątpliwie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.