Pod koniec października Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył na Polskę karę w wysokości 1 mln euro dziennie w związku z dalszym funkcjonowaniem Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, mimo nakazu natychmiastowego zawieszenia jej działalności w lipcu bieżącego roku.
Kara naliczana od doręczenia postanowienia
Kara będzie naliczana od dnia doręczenia Polsce postanowienia TSUE do dnia, w którym rząd wypełni nałożone na niego zobowiązania, lub – w przypadku braku zastosowania się do tego postanowienia – do dnia wydania ostatecznego wyroku.
Rząd już od kilku miesięcy zapowiadał, że Izba Dyscyplinarna zostanie zlikwidowana. To nie przekonało jednak TSUE, który zasądził najwyższą w historii jego orzecznictwa karę dla państwa członkowskiego. Jak podkreślił wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, kwestia likwidacji ID powinna zostać przedstawiona w Sejmie w ciągu najbliższych tygodni. Podobne zapowiedzi złożył wcześniej prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński.
Polska nie odebrała postanowienia
Według informacji podawanych przez korespondentkę RMF FM w Brukseli Katarzynę Szymańską-Borginon, polska strona wciąż nie odebrała postanowienia o nałożonej karze.
– Zasada jest taka, że jeżeli nikt nie otworzy przesyłki - to po 7 dniach i tak uważa się automatycznie, że postanowienie zostało doręczone. Dzisiaj mija właśnie tydzień – czytamy na stronach RMF24.pl.
Stacja wskazuje, że dzięki nieodbieraniu postanowienia przez ostatnie siedem dni, polskie władze zaoszczędziły siedem milionów euro. Rozmówcy RMF wskazują, że rząd w Warszawie wykorzystał w ten sposób przysługujące mu prawo, choć praktyką w UE jest odbieranie takich postanowień jak najszybciej.
Według rozmówców RMF FM w Komisji Europejskiej panuje przekonanie, że Polska w ten sposób chce grać na czas „by odwlec wejście w życie decyzji o Izbie Dyscyplinarnej”.
Czytaj też:
Prof. Legutko: Nie mamy innego wyjściaCzytaj też:
Rewolucja w Sądzie Najwyższym. Wyciekły szczegóły projektu PiS