• Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Czas pelikanów

Dodano: 
Ilustracja do tekstu "Czas pelikanów"
Ilustracja do tekstu "Czas pelikanów" Źródło:Fotolia
Skupianie się tylko na najgorętszych zwolennikach zawsze obraca się przeciw władzy.

Jednej nadziei na pewno rządy PiS nie spełniły i nie spełnią: nadziei na zakończenie „wojny polsko-polskiej”, a co za tym idzie – na jakościową zmianę polskiej polityki i debaty publicznej. Nowa władza, podobnie jak „totalna opozycja”, skupia się tylko na obsługiwaniu emocji i oczekiwań swojego zdeklarowanego elektoratu, wszystkich pozostałych, zgodnie z piłsudczykowską tradycją, traktując jak legioniści w Pierwszej Brygadzie: „j… was pies”. A zdeklarowany elektorat obsługuje się łatwo. W Internecie przylgnęło już do niego miano „pelikanów” (analogiczne do „lemingów”, bezrefleksyjnych wyborców PO) – pelikanów, które „łykają wszystko”. Efekt skupienia na przekonywaniu przekonanych jest taki, jakiego od samego początku należało się spodziewać. Po półtora roku maksymalnego mobilizowania „żelaznych elektoratów” sondaże, jeśli wyciągnąć średnią z wyników podawanych przez rozmaite pracownie, nie odbiegają od tych przeprowadzonych tuż po wyborach. Przez cały ten rok jedynym przepływem był wirtualny wzrost Nowoczesnej kosztem PO, po którym notowania obu opozycyjnych partii wróciły do stanu wyjścia. Zgodnie ze starym powiedzeniem o szklance do połowy pełnej lub do połowy pustej każda ze stron sporu uznaje to za swój sukces: nie straciliśmy! To oczywiście przyjemniejsze niż przyjęcie do wiadomości, że sytuacja taka dowodzi klęski – przez cały ten czas niczego nam się nie udało zyskać.

Małpa Platformy

W czasach swej świetności Platforma i stanowiące jej bezpośrednie zaplecze elity żyły w przekonaniu, że władza i „rząd dusz” są im dane raz na zawsze, bo cały świat idzie – umownie to ujmując – na lewo, narody i patriotyzmy zanikają, triumfy święcą: tolerancja, laicyzacja oraz polityczna poprawność i jest to proces nieodwracalny, wskutek którego także rodzimi patrioci i tradycjonaliści „wymrą jak dinozaury” – można im w tym najwyżej pomóc, „dorzynając watahę”. Z tego przekonania zrodziła się polityczna doktryna Tuska: doktryna polaryzacji, mobilizowania „swojej” większości stałym poczuciem zagrożenia przez tę PiS-owską. Sposobami jej realizacji były: nieustanne prowokowanie przeciwnika, brutalne łamanie kolejnych kulturowych tabu, które miało regularnie poniżaną, opluwaną i wyszydzaną „watahę” doprowadzać do zachowań, w przekonaniu postępowych „dorzynaczy”, tym bardziej ją kompromitujących. Na wewnętrznych szkoleniach PO mówiono o braciach Kaczyńskich, i w ogóle o PiS obrazowo jako o „małpie w klatce”, i zalecano, by ani na chwilę nie pozwalać „małpie” siedzieć cicho, tylko stale „kopać w klatkę”, aby ją prowokować do wrzasku.

Całość dostępna jest w 10/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także