Biernat napisał w liście, że prezes TK podejmuje decyzje dotyczące jego urlopu "z poczuciem pełnej bezkarności, bez odnoszenia się do argumentacji prawnej". „Zwracam uprzejmie uwagę, że wokół urlopów zaległych w praktyce narosło wiele nieporozumień. W szczególności nierozumieniem jest to, że każdy niewykorzystany urlop jest urlopem zaległym, który pracodawca może udzielić jednostronnie” – napisał.
Według sędziego, zaległe okresy urlopowe, które miałby wykorzystać, w rzeczywistości już się przedawniły. Jak twierdzi, nie przysługują mu więc ani dodatkowe dni wolne, ani ekwiwalent pieniężny, a trwający ponad dwa miesiące urlop, na którym jest teraz pochodzi z puli bieżącej. Biernat stwierdza również, że chce wrócić do pracy w TK z dniem 1 kwietnia. „Jako osoba wykonująca funkcje publiczną, mam obowiązek w pierwszej kolejności wykonywać swój obowiązek wobec państwa. Tak więc powinienem wykonywać obowiązki sędziego i wiceprezesa zamiast korzystać z praw, które przy zarówno literalnej jak i funkcjonalnej wykładni prawa pracy mi nie przysługują. Sens prawa do wypoczynku jest bowiem taki, że powinien on mieć związek z wykonywaną pracą. Udzielenie skumulowanego kilkumiesięcznego urlopu jest jawnie niezgodne z jego celem, jakim jest cykliczna regeneracja sił pracownika w każdym roku kalendarzowym” – czytamy.
Czytaj też:
Wiceprezes TK chce przerwać swój urlop. "Nie jestem podporządkowany swojemu zwierzchnikowi"