Lekarze Porozumienia Zielonogórskiego informują, że akcja szczepień dobiega końca, a przychodnie wycofują się ze szczepień, bo coraz trudniej im zebrać 30 pacjentów, by móc zamówić preparat.
"W grudniu i styczniu szczepiliśmy w sobotę po 150 osób. W ubiegłą sobotę odwołaliśmy szczepienia, bo na 60 planowanych dawek zapisało się 15 osób. Przesunęliśmy je na ten tydzień i w tym tygodniu szczepimy ostatnią grupę 30 osób. Z innych przychodni wiemy, że 7-9 osób umówionych nie przychodzi i dużo dawek jest utylizowanych. W środę skończyliśmy też szczepienie dzieci pomiędzy 5. a 12. rokiem życia. Szczepienia w tej grupie to totalna porażka, przynajmniej u nas na Podlasiu. Bardzo małe zainteresowanie" – podkreśliła Joanna Zabielska-Cieciuch lekarka z Podlasia.
Zaznaczyła, że w przyszłym tygodniu w jej przychodni szczepienia przeciw COVID-19 nie będą już wykonywane. Dla zainteresowanych pozostaną populacyjne punkty szczepień, które też ograniczają grafik.
"Zostaną jeszcze populacyjne punkty szczepień w Białymstoku, które też ograniczyły godziny i dni szczepień – do dwóch dni w tygodniu – z powodu braku chętnych" – powiedziała Zabielska-Cieciuch.
Samoizolacja i rezygnacja ze szczepienia
Również lekarka z województwa warmińsko-mazurskiego Anna Osowska podkreśliła, że sytuacja w jej regionie jest podobna. "Były miesiące, kiedy szczepiłyśmy 460 osób. W tej chwili wiele osób rezygnuje, bo są chore na COVID-19. Dzwonią, że są przeziębione. Robią sobie w domu testy antygenowe i w ogóle nie zgłaszają się do przychodni, tylko informują nas (...), że nałożyły sobie samoizolację i zostają w domu" – powiedziała.
"W tej chwili wpisujemy pacjentów na listy, by zebrać przynajmniej 30 osób, by móc szczepionkę zamówić. Jeszcze zauważalne jest szczepienie dzieci, które mają dawki przypominające" – dodała.