Fakty” i „Wiadomości” są dla swoich widzów niczym Gondor i Mordor, Real i Barcelona, Imperium i Rebelia. Oczywiście to, kto jest kim, zależy od sympatii politycznych, ale nawet bez nich jedna rzecz wydaje się oczywista: pomiędzy flagowymi produkcjami TVN i TVP panuje nie mniejsza dychotomia. Aby się przekonać, jaka wizja Polski i świata przebija z obu przekazów, co je łączy, a co dzieli, przez siedem dni na przełomie maja i czerwca z notesem w ręku uważnie śledziłem oba serwisy informacyjne.
„Fakty” to program prywatnej stacji, natomiast „Wiadomości” to dzieło telewizji publicznej, od którego – jak twierdzą niektórzy – powinno się wymagać więcej. To błędne założenie. Czy od mediów prywatnych, tylko dlatego, że mają inne źródła finansowania, powinniśmy wymagać mniej? W dodatku sympatie ideowe mediów to zjawisko powszechne na całym świecie i nie ma od niego ucieczki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.