Zero pobłażania dla ekologicznego terroru - rozmowa z Michałem Gzowskim, rzecznikiem prasowym Lasów Państwowych
Artykuł sponsorowany

Zero pobłażania dla ekologicznego terroru - rozmowa z Michałem Gzowskim, rzecznikiem prasowym Lasów Państwowych

Dodano: 
Rzecznik Lasów Państwowych Michał Gzowski
Rzecznik Lasów Państwowych Michał Gzowski 
Dla dobra sprawy warto wysłuchać opinii każdej ze stron, zwłaszcza gdy temat dotyczy całego społeczeństwa. Gorzej, gdy chęci do rozmów brak, a w ich miejsce w ruch idą wrzaski, niecenzuralne słowa, a nawet łamanie prawa. Czemu lasy – bo o nich mowa – budzą tak wielkie emocje u przedstawicieli organizacji pseudoekologicznych? Dlaczego tak trudno rozpocząć dialog? O przykrych konsekwencjach działalności ekoterrorystów rozmawiamy z Michałem Gzowskim, rzecznikiem prasowym Lasów Państwowych

Gwoździe powbijane w drzewa, uszkodzone ambony, zablokowane maszyny leśne to obok steków wyzwisk w Internecie najnowsze przejawy działań osób mieniących się obrońcami przyrody. O co w tym chodzi?

Michał Gzowski: Rzeczywiście obserwujemy eskalację i radykalizację działań części aktywistów ekologicznych. To efekt kuli śniegowej, którą rozpędzano początkowo w Internecie, na ulicznych protestach. Efektem nakręcanych przez pewne gremia emocji stało się narastanie niechęci wobec leśników. Teraz przybiera ona skrajne formy, które zagrażają bezpieczeństwu i życiu ludzi.

Jakie mogą być skutki wbijanych w drzewa gwoździ, do czego doszło w Nadleśnictwie Lutowiska?

Tragiczne. Narażone zostało życie i zdrowie osób, które pracują w lesie. Przede wszystkim pilarzy, którzy takie drzewa pozyskują. A także pracowników tartaku, do którego trafiłaby kłoda. Niewidoczny metal w drewnie nie tylko niszczy drogie maszyny. Przede wszystkim powoduje pęknięcia rozpędzonych ostrzy używanych do ścinki czy obróbki drewna. Łańcuchy, piły pękają i zachowują się nieprzewidywalnie. Dodatkowo są w stanie wyrwać taki gwóźdź, który tak jak same piły może wbić się komuś w odsłonięte części ciała. Czyjaś śmierć lub kalectwo to bardzo prawdopodobny scenariusz.

Szafowanie życiem w obronie przyrody?

Szafowanie życiem na pewno. Ale czy w obronie przyrody? Mam wątpliwości. 8 sierpnia policja zlikwidowała nielegalne koczowisko tzw. Kolektywu Wilczyce w Bieszczadach. Obozowisko działało od zimy zeszłego roku, a jego mieszkańcy deklarowali palącą konieczność ochrony lasów. W duchu hiperpoprawności mówili o sobie jako „osobach ekologicznych”. Według informacji policji znaleziono tam narkotyki, i to w ilościach wskazujących na ich handlowe przeznaczenie. Miejsce po koczowisku nie wygląda jak obóz miłośników natury. Gdy zdemontowano nadrzewne platformy, okazało się, że drzewa są pokaleczone, poniszczone. Na miejscu było bardzo brudno, zniszczona ściółka. Wywieziono stamtąd dwa kontenery odpadów. I tak właśnie wygląda ochrona przyrody w wydaniu „osób ekologicznych”.

Ten obóz był także w Bieszczadach, czyli tam, gdzie ktoś powbijał gwoździe w rosnące drzewo.

Dlatego nie można wykluczyć związku obu spraw. Kolektyw Wilczyce działał także na terenie Nadleśnictwa Lutowiska, gdzie powbijano gwoździe w stojące drzewa. Niestety, podobne zdarzenie miało miejsce również w lasach podwarszawskich. Policja ustala teraz, kto powbijał gwoździe w Bieszczadach. Ale zadajmy sobie pytanie o prawdziwych sprawców. Czy nie są winni pseudoekolodzy, którzy napędzają spiralę hejtu i prowokują młodych, nierzadko naiwnych ludzi? Kto jest faktycznym sprawcą terroru?

Terroru?

Musimy nazywać rzeczy po imieniu, szczególnie teraz, kiedy w państwie sąsiadującym z Polską trwa wojna. Ruchy działające pod płaszczykiem ekologii próbowały szpikować drzewa metalem w USA. Tamtejszy, odmienny co prawda system prawny, zareagował na to adekwatnie. W Stanach bez ogródek takie działania nazywa się ekoterroryzmem i penalizuje – grozi za to odpowiedni wyrok. Żeby nie być gołosłownym – sąd w Illinois skazał dwóch amerykańskich aktywistów środowiskowych za zniszczenie ogrodzenia fermy norek i wypuszczenie na wolność ok. 2 tys. zwierząt. Działacze za swój czyn dostali po trzy lata więzienia.

Drogą do szukania optymalnego dla przyrody rozwiązania jest dialog. I gorąco do niego zachęcam wszystkie organizacje i ludzi, którym środowisko naturalne jest bliskie sercu

Na jakim etapie jest w tej chwili ta sprawa?

Trwa postępowanie organów ścigania. W okolicy sprawdzamy, czy nie ma więcej takich drzew, czy nie pojawiają się kolejne. Będzie większa stanowczość w nazywaniu spraw po imieniu i ściganiu przestępców. Wandalizm, w wyniku którego powstaje zagrożenie życia, nie może być nazywany „aktem obywatelskiego sprzeciwu”. To jest po prostu terror, na który w Polsce nie ma przyzwolenia.

A co się dzieje z okaleczonymi w ten sposób drzewami?

Metalowe elementy w drewnie obniżają jego wartość i ograniczają możliwości jego wykorzystania. Dla przykładu – uszkodzone drewno dębowe mogło posłużyć jako materiał do budowy domu czy mebli. W ten sposób zmagazynowany w nim węgiel pochodzący z atmosfery zostałby wyłączony z obiegu na dziesiątki lat. Spowodowane uszkodzenia sprawiają, że drewno nadaje się wyłącznie na opał, a zmagazynowany w nim dwutlenek węgla zostanie uwolniony do atmosfery w ciągu najbliższych kilku lat. Z której strony by analizować ten proceder, nie sposób doszukać się w nim przejawów jakiejkolwiek troski o przyrodę.

Może to rodzaj ostrzeżenia albo informacji?

Zostawianie kartek opatrzonych niewybredną treścią i mocowanie ich do drzew to forma komunikacji nieprzystająca do dzisiejszych czasów. Zachęcam do dialogu z wykorzystaniem ogólnodostępnych środków przekazu. Czas zejść z drzew, zakończyć wrzaski na ulicznych demonstracjach i zacząć ze sobą rozmawiać. Wydaje się, że to rozwiązanie tak proste i oczywiste, a jednak dla środowisk pseudoekologicznych stanowi barierę nie do przeskoczenia.

Dlaczego?

Bo do rozmowy trzeba się przygotować, przedstawić argumenty poparte wiedzą, doświadczeniem, konkretnymi przykładami. Zdecydowanie prościej urządzić widowiskowe akcje, które przyciągną uwagę mediów. Trywializować temat poprzez prymitywne rozdanie ról, że wy jesteście źli, a my dobrzy, z nadzieją, że taka narracja najszybciej trafi do odbiorów. Przecież nikt nie protestuje bez powodu.

Zastanawiam się, jak daleko, w imię rzekomej ochrony przyrody, są w stanie posunąć się środowiska pseudoekologiczne. Jak głęboko wierzą w krzewioną ideologię. Ideologię, której ceną może stać się ludzkie życie, jeśli działania pseudoekologów nadal będą się radykalizować. Przemoc i próba wymuszania siłą zmiany postaw to działania sprzeczne z prawem. Ekoterroryzm to po prostu głupota i wielkie niebezpieczeństwo. Miejmy odwagę nazywać rzeczy po imieniu.

Jaką informację chciałby pan przekazać ekologom za naszym pośrednictwem?

Drogą do szukania optymalnego dla przyrody rozwiązania jest dialog. I gorąco do niego zachęcam wszystkie organizacje i ludzi, którym środowisko naturalne jest bliskie sercu. Zamiast głośno krzyczeć na ulicy czy wchodzić na drzewa, usiądźmy do stołu, posłuchajmy ekspertów i działajmy razem dla wspólnego dobra, jakim są piękne polskie lasy. Niech ekolodzy udowodnią w ten sposób, że ich faktycznym celem jest troska o środowisko przyrodnicze. Że ich działania nie mają związku z politycznym lobby, a stawką w grze nie są pokaźne środki finansowe zagranicznych koncernów.

Jak to jest naprawdę z lasami w Polsce? Rzeczywiście ich ubywa, jak twierdzą ekolodzy?

Mamy nie tylko jeden z największych areałów leśnych w Europie (9,4 mln ha), lecz także jest on bardzo zasobny. W polskich lasach dojrzewa właśnie to, co leśnicy posadzili w latach powojennych, podnosząc aż o połowę (!) lesistość kraju. To łącznie przeszło 2,7 mld m sześc. drewna. Użytkowanie na poziomie 2,5 proc. tego zasobu (40 mln m sześc. drewna rocznie w Lasach Państwowych) nie tylko go nie uszczupla, lecz także go powiększa. Drzewa cały czas przyrastają, a w Polsce pozyskuje się jedynie dwie trzecie rocznego przyrostu. Lasów nigdy nie jest za dużo i nawet gdy osiągniemy 33 proc. lesistości (czyli założenia Krajowego Programu Zwiększania Lesistości do 2050 r.), nadal będziemy ją zwiększać, by Polska była jeszcze bardziej zielona. Dla dobra przyrody, dla komfortu życia Polaków, dla rozwoju naszej gospodarki…

Czytaj także