"McImperium” – tytuł średnio zachęcający. Film właśnie pojawił się w Polsce na płytach DVD. Gdyby nie Michael Keaton, nigdy bym po niego nie sięgnął. Jednak „Birdman” (2014) pokazał, że choć Keaton wchodzi w wiek emerytalny, to nie chce zadowolić się drugoplanowymi rolami w filmach nieistotnych (takich jak „RoboCop” i „Policja zastępcza”) czy dubbingiem w animacjach i chciałby jeszcze grać serio. Występ u Alejandra Iñárritu okazał się dla Keatona rolą życia, po niej jeszcze była przyzwoita kreacja w przecenionym dramacie „Spotlight” (2015). Od tej pory wiadomo było, że złoty chłopak przełomu lat 80. i 90. (dwa „Batmany”, „Sok z żuka”) to znowu ktoś, kogo karierę warto śledzić uważniej.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.