DR hab. Michał Królikowski: Udzieliłem niedawno krótkiej wypowiedzi jednemu z dzienników i teraz wciąż dostaję propozycję wywiadów i udziału w programach. Prawie wszystkim odmawiam…
Kamila Baranowska: Dlaczego?
Czuję się tak, jakbym poszedł obejrzeć mecz. Siedzę pośrodku, a po jednej i drugiej stronie siedzą dwie grupy kibiców, obie obrzucają się wyzwiskami, nie patrząc na to, co się dzieje na boisku. Tymczasem ja mam istotne wątpliwości co do tego, jak jest realizowana strategia gry, chociaż nie kwestionuję tego, że drużyna ma prawo atakować bramkę. Towarzyszy mi przekonanie, że próba podzielenia się wstrzemięźliwym osądem skończy się tym, że każda z walczących stron potraktuje mnie jak zwolennika drugiej strony, wręcz jak wroga.
Mimo wszystko zgodził się pan na ten wywiad.
Świadomie, po ustąpieniu z funkcji wiceministra sprawiedliwości, w zasadzie nie wypowiadałem się publicznie, uznając, że przyjdzie jeszcze czas, kiedy trzeba będzie zająć stanowisko, wykonać swój obowiązek obywatelski i naukowy. Taki moment właśnie nastał i wynika z tego, że w kilku punktach nowej ustawy o SN dochodzi do rzeczywistej zmiany konstytucji, choć bez zmiany jej zapisów, do czego obecnie rządzący nie mają prawa. Uznałem, że warto powiedzieć o tym w miejscu, w którym jest największe prawdopodobieństwo, że moje słowa zostaną odebrane bez uprzedzeń, a nie jako głos w chórze opozycji politycznej. [...]
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.