"Wpis Magdaleny Ogórek na Twitterze na temat rzekomej zmiany nazwiska przez senatora Marka Borowskiego (a następnie »wytknięcie«, że jego ojciec zmieniał, tak jakby to Marek Borowski podejmował decyzje za swojego ojca lub był za jego decyzje odpowiedzialny) jest paskudne w tym sensie, że zamiast podejmować polemikę z Borowskim na argumenty i mówić o jego własnych poglądach i postawie, »"kabluje« go opinii publicznej za jego pochodzenie. Taki donos: »patrzcie, przecież to ukryty Żyd«. »Maran«" – pisze Jędrzejewski.
Jędrzejewski zwraca także uwagę, że publicystka TVP Info po swoim wpisie na temat nazwiska Borowskiego, stara się go bronić przez odpowiedź, że "Senator w wolnej Polsce musi rozliczyć się ze stalinowskiego i KPP-go spadku".
"No to trzeba było - jeżeli naprawdę chodzi o "rozliczenie się ze stalinowskiego spadku" - zapytać o ten spadek stalinowski, czyli o stosunek Borowskiego do komunistycznej oraz stalinowskiej działalności jego ojca (Wiktor Borowski, wcześniej Aron Berman, był funkcjonariuszem totalitarnego systemu zniewalającego Polskę), a nie pisać o zmianie nazwiska" – zauważa Jędrzejewski. Jak dodaje, "taki donos na temat pochodzenia" jest jednak skuteczniejszy niż pytanie o stosunek do stalinizmu.
"Przyczyny wydają się oczywiste: trudno wyobrazić sobie, żeby Marek Borowski miał entuzjastyczny lub chociaż pozytywny stosunek do stalinizmu; natomiast pochodzenie jest czymś, czego nie można się pozbyć. Rzecz w tym, że pochodzenie żydowskie jest dla wielu w Polsce stygmatem, piętnem. Gdyby ojciec Borowskiego zmieniał nazwisko nie z Berman na Borowski, ale np. z Martinez lub Romano na Borowski, Ogórek by tego nie "wypominała", bo hiszpańskie lub włoskie nazwiska nie uderzają w Polsce w żaden "wrażliwy" kontekst. Jednak inaczej z żydowskimi: dla wszystkich skażonych stereotypami antysemickimi wzmianka o żydowskim pochodzeniu ma wydźwięk mocno jednoznaczny. Oznacza w "tajnym kodzie kulturowym" jedno słowo: "WRÓG". Stąd bierze się przecież częste w III RP oskarżanie przeciwników politycznych o takie pochodzenie (przykładowo: Mazowieckiego, Wałęsy, Kaczyńskich, Gronkiewicz-Waltz). Charakterystyczne zjawisko dla mulistego, bagiennego dna polskiej polityki. Prosty mechanizm: ujawnienie prawdziwego lub rzekomego pochodzenia żydowskiego jest wciąż dla części społeczeństwa równoznaczne z dyskredytowaniem politycznego przeciwnika" – tłumaczy. Jędrzejewski podkreśla, że właśnie Magdalena Ogórek ten mechanizm stosuje. Jak dodaje, nie wie czy cynicznie, z wyrachowaniem, czy instynktownie, choć stawiałby na to drugie.
"Trzeba przeciw temu protestować. Żeby to bagno nie wylało i nie pokryło wszystkich cuchnącym mułem, jak to zdarzało się już nie raz w historii" – ostrzega Jędrzejewski.
Czytaj też:
Burza po wpisie Magdaleny Ogórek. "Dno", "Leszek Bubel lubi to", "powinna zniknąć z przestrzeni publicznej"Czytaj też:
"Moim przekleństwem jest długa pamięć". Terlikowski zabiera głos ws. Ogórek