Krzesimir Dębski o rzezi wołyńskiej: Prawda jest ważniejsza niż dobre kontakty z Ukrainą

Krzesimir Dębski o rzezi wołyńskiej: Prawda jest ważniejsza niż dobre kontakty z Ukrainą

Dodano: 
Krzesimir Dębski, kompozytor
Krzesimir Dębski, kompozytor Źródło: PAP / Maciej Rozwadowski
Mówi się, że to jest rzecz niezręczna politycznie. Przekonuje się, że nie należy mówić o zbrodniach ukraińskich, aby nie odpychać Ukrainy od Zachodu, żeby nie zaostrzać stosunków między naszymi krajami. Rzeczywiście, to komplikuje nasze kontakty, ale prawda jest ważniejsza – stwierdził w rozmowie z serwisem wPolityce.pl kompozytor Krzesimir Dębski..

W ostatnim czasie kompozytor wziął udział w zaprezentowaniu przez Polskie Stronnictwo Ludowe projektu ustanawiającego 11 lipca Dniem Pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego przez UPA oraz projektu przepisów o karaniu propagowania ideologii banderowskiej i wymienieniu zbrodni ukraińskich nacjonalistów w ustawie o IPN. Pytany, skąd jego zaangażowanie w tym temacie, Krzesimir Dębski przypomniał, że nie jest to zaangażowanie, a "wieczny problem życiowy, polegający na tym, że ma bardzo małą rodzinę, bo większość została wymordowana na Wołyniu".

"Jestem wkurzony"

W ocenie kompozytora, zbrodnie dokonywane przez ukraińskich nacjonalistów wciąż pozostają w Polsce tematem tabu. – Ciągle jestem wkurzony, a nie mam natury człowieka denerwującego się, tym, że z takim oporem do świadomości naszych rodaków przebija się prawda o zbrodniach na Wołyniu – przyznaje rozmówca wPolityce.pl i dodaje: "Ubolewam, że z takim trudem wiedza o mordowanych tam naszych rodakach przebija się do mediów". Dębski podkreśla, że zbrodnie dokonywane przez UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej są spychane do kąta niepamięci. – Pamiętamy o strasznym mordzie w Katyniu, natomiast 11 lipca, rocznica „czarnej niedzieli”, czyli kulminacja mordów na Wołyniu w 1943 r. jest pomijana milczeniem – wskazuje.

"Prawda jest ważniejsza"

Krzesimir Dębski mówi także, że ideolodzy zbrodniczego ukraińskiego nacjonalizmu po wojnie szybko znaleźli się w USA i Kanadzie, a wydawane przez nich po 1945 roku publikacje wciąż zatruwają świadomość historyczną na świecie, co ma wypływ także na Polskę. Kompozytor zwraca uwagę, że mówienie o ukraińskich zbrodniach jest postrzegane jako rzecz niezręczna politycznie.

– Przekonuje się, że nie należy mówić o zbrodniach ukraińskich, aby nie odpychać Ukrainy od Zachodu, żeby nie zaostrzać stosunków między naszymi krajami. Rzeczywiście, to komplikuje nasze kontakty, ale prawda jest ważniejsza – podkreśla. Rozmówca wPolityce.pl mówi o polskim fałszu, który polega na tym, że część historyków i publicystów próbuje przekonywać o symetrycznych czy bratobójczych walkach na Wołyniu.


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: wpolityce.pl
Czytaj także