Piotr Litka odnalazł nieznany wcześniej dokument w Instytucie Pamięci Narodowej w nienazwanej teczce, w której przeważały faktury za paliwo i lista samochodów MSW do sprzedaży.
- Ktoś po prostu chciał ten dokument ocalić, bo wrzucił go takiej teczki, w której nie ma nic na temat tej sprawy – mówi Piotr Litka w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.
Badaniem ręcznego sterowania śledztwem i procesem toruńskim zajmował się po latach prokurator Andrzej Witkowski. Dzisiaj, pytany o odnaleziony w IPN dokument, stwierdza stanowczo, że nigdy wcześniej go nie widział. Podkreśla, że decyzja gen. Kiszczaka potwierdza jego ustalenia i dowodzi „zawoalowanego bezpośredniego wpływania przez grupę operacyjną MSW na merytoryczne decyzje prokuratora i sądu”.
Pior Litka podkreśla, że ujawniony przez tygodnik „Do Rzeczy” dokument może się okazać przełomowy w śledztwie prowadzonym w tej sprawie przez IPN, ponieważ wywołał wciąż żyjące osoby, które mogą być w tej sprawie przesłuchane.
- Dokument był sygnowany przez Czesława Kiszczaka i dotyczył powołania grupy operacyjnej, która miała w całości kontrolować przebieg procesu w Toruniu. Dokument jest o tyle przełomowy, że pokazuje czarno na białym, że proces w Toruniu miał ściśle określone ramy przez szefa resortu i jego podwładnych. Podczas tego procesu nic nie mogło się wymknąć spod kontroli MSW i możemy z całą pewnością twierdzić, że ten proces od początku do końca był prowadzony według scenariusza stworzonego przez ludzi Kiszczaka – mówi Litka w rozmowie z DoRzeczy.pl.
Szczegóły tej sprawy znajdą państwo w najnowszym numerze tygodnika „Do Rzeczy” oraz w rozmowie z Piotrem Litką, do której dojdzie dziś o godz. 19.10 w programie „Kulisy spraw” w Polskim Radiu 24.
Czytaj też:
Syndrom Kiszczaka