Zygmunt Miłoszewski wziął sobie urlop od kryminałów i napisał powieść „Jak zawsze” – książkę z gatunku political fiction. Słabszą zdecydowanie od serii z prokuratorem Szackim, ale przecież na swój sposób interesującą jako próba stworzenia czytadełka dla symetrystów czy innych centrystów (jeśli takowi istnieją).
Nie wiadomo, co też uczyni ze swej powieści autor, gdy rzuci się w wir promocyjnych wywiadów i zachęcany przez zaangażowane redaktorki oraz pryncypialnych redaktorów, zacznie interpretować swą prozę i opowiadać, co myśli o współczesności. Na razie książka jest świeżutka, da się więc przeczytać w miarę bezboleśnie i prawie zapomnieć o wypowiedziach Miłoszewskiego oraz jego działalności, choćby jako sygnatariusza niefortunnego manifestu Kultura Niepodległa.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.