"Parlamentarne biuro podróży" to nie tylko problem szeregowych posłów. Za pieniądze podatnika lubi polatać sobie marszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO).
O nadużyciach związanych z zagranicznym podróżowaniem posłów i senatorów w kuluarach Sejmu było głośno od dawna. Można tylko żałować, że dziennikarze mainstreamowych mediów sprawą zainteresowali się dopiero w kampanii wyborczej i dopiero wtedy, gdy sprawa zaczęła dotyczyć posłów PiS. Z drugiej strony lepiej późno, niż wcale. I oby sprawa nie rozeszła się po kościach, bo problem nie sprowadza się do Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego, nie sprowadza się wyłącznie do szeregowych posłów. Za pieniądze podatnika, o czym informowaliśmy już półtora roku temu - bo 1 lipca 2013 r, w tygodniku "Do Rzeczy" lubi sobie podróżować Bogdan Borusewicz (PO) marszałek Senatu.
Wówczas, temat za "Do Rzeczy" podjął jedynie dziennik "Fakt". Nikt z kierownictwa PO, nikt z Prezydium Senatu nie zdecydował się wówczas zbadać sprawy i zasadności podróży Bogdana Borusewicza.
...
foto: Leszek Biera