Łukasz Warzecha: Napięcie może opada, ale nie ma zgody co do efektów. Publicyści szczególnie gorliwie wspierający obóz rządowy stwierdzili, że to prezydent skapitulował. Pałac Prezydencki z kolei uważa, że to prezydent postawił na swoim. Jak jest naprawdę?
Krzysztof Łapiński: Nie, to kompletnie nie tak. Pan prezydent, wetując ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, wytyczył swoje warunki brzegowe: obiektywne, oparte na wieku emerytalnym, kryteria przejścia sędziów SN w stan spoczynku, wielopartyjny sposób wyboru członków KRS, skarga nadzwyczajna, ławnicy w Sądzie Najwyższym i ograniczenie roli prokuratora generalnego. Wszystkie te kwestie znalazły się w ostatecznie uzgodnionych projektach ustaw, które trafiły do Sejmu. Nie widzę więc powodu, żeby mówić o tym, że ktoś przegrał, a ktoś wygrał. Po prostu dwie strony uznały, że dla dobra sprawy, po to, żeby reformować wymiar sprawiedliwości, trzeba się porozumieć. Narrację, o której pan mówi – że prezydent skapitulował – może suflować ten, komu nie zależy na uchwaleniu prezydenckich ustaw. Co ciekawe, tego typu postrzeganie porozumienia pojawiało się jednocześnie w niektórych mediach prawicowych oraz wśród opozycji. Zastanawiające, prawda?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.