Jednym z rozwiązań był specjalny żuraw, który służył do ustawienia na scenie zjeżdżającego z góry aktora grającego bóstwo, które za sprawą swojej interwencji rozwiązywało zbyt skomplikowaną intrygę. Do tego triku uciekał się między innymi Eurypides, jeden z trójki najwybitniejszych dramaturgów greckich antycznego okresu (pozostali to Ajschylos i Sofokles), żyjący w V w. p.n.e.
Deus ex machina było rozwiązaniem w swojej istocie genialnym, używanym nie tylko w sztukach. Do tego samego zabiegu ucieka się przecież wielokrotnie Homer zarówno w „Iliadzie”, jak i w „Odysei”. Z czasem zaczęło ono oznaczać niespodziewaną interwencję spoza układu lub zdarzenie losowe, które w nagły sposób rozwiązuje problemy. Co oczywiście zdarza się w realnym życiu bardzo rzadko. Pół biedy, jeśli mówimy o działaniu deus ex machina po fakcie, komentując coś, co się już wydarzyło. Gorzej jeśli oczekujemy, że bez naszych starań coś takiego się stanie – nawet głęboko wierzących ufność w bożą pomoc nie zwalnia z własnych starań. Najgorzej zaś, gdy w rozwiązania typu deus ex machina wierzą politycy i w nich lokują swoje nadzieje.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl