Dehnel grozi sądem, Miłoszewski wzywa do potępienia. Po felietonie Lisickiego

Dehnel grozi sądem, Miłoszewski wzywa do potępienia. Po felietonie Lisickiego

Dodano: 
Jacek Dehnel
Jacek Dehnel Źródło:Instytut Książki/ Krzysztof Dubiel
"Kiedy czytałem wywiad pisarza Jacka Dehnela dla "Gazety Wyborczej", miałem wrażenie, że biedak najchętniej sam usiadłby za sterami niemieckich sztukasów i po prostu, gdyby tylko było to możliwe, bombardował stolicę Polski" – napisał Paweł Lisicki. Po tym felietonie pojawiły się wezwania, żeby "potępić" redaktora naczelnego tygodnika "Do Rzeczy". Tekst nie spodobał się także Dehnelowi.

"Miasto borykające się z ogromnymi problemami"

Jacek Dehnel to tłumacz, pisarz, malarz, a także zadeklarowany homoseksualista. I wydaje się, że kolejna osoba, która pragnie zdobyć popularność m. in. poprzez krytykę Polski i Polaków. "Wielu z nas po prostu chce, żeby to było piękne miasto, w którym Niemcy zburzyli wielkomiejską, wysmakowaną architekturę, zostawiając gruzowisko, a na nim zły sowiecki komuch zbudował szkaradę" – podkreślał Dehnel na łamach listopadowego wydania "Gazety Wyborczej". "Tymczasem Niemcy zburzyli miasto borykające się z potwornymi problemami, wielkimi nierównościami społecznymi, miasto z dzielnicami nędzy, tysiącami bezdomnych, z rodzinami gnieżdżącymi się w zagrzybionych norach". W wywiadzie padło jednak dużo więcej antypolskich stwierdzeń, jak te o naszej skłonności do cwaniactwa czy urojonym męczeństwie.

Czytaj też:
"Niemcy zburzyli miasto borykające się z wielkimi problemami". O Warszawie w "Wyborczej"

"Biedak najchętniej sam usiadłby za sterami niemieckich sztukasów"

O swoich refleksach na temat wywiadu napisał w felietonie "Stuhr, Dehnel, Maleńczuk i inni. Ta okropna Polska i jeszcze gorsi Polacy" Paweł Lisicki. Redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy" stwierdził w nim, że kiedy go czytał miał wrażenie, że "biedak najchętniej sam usiadłby za sterami niemieckich sztukasów i po prostu, gdyby tylko było to możliwe, bombardował stolicę Polski". "No przecież aż ręka świerzbi, żeby to paskudne miasto zburzyć i wszystko zacząć od nowa. I pomyśleć, że Dehnel przez wszystkie lata musiał znosić to polskie kłamstwo o bohaterskich powstańcach i niezłomnych obrońcach Warszawy. Wyobrażacie sobie to państwo? Jak jego delikatna dusza musiała się męczyć, kiedy to Polacy, zamiast wznieść pomnik niemieckim lotnikom dzielnie niszczącym stolicę brudu, nędzy, syfu i chorób, postanowili wznieść Muzeum Powstania i coraz głośniej i wyraźniej czcić poległych. Toż to przecież musiało być nie do wytrzymania" – czytamy w felietonie.

CAŁY FELIETON

"Zmyślone obrzydliwości"

Dehnel postanowił odpowiedzieć Lisickiemu, nazywając jego tekst "kłamliwym". "Najdalej w szczuciu idzie dziennikarz Paweł Lisicki, który w dziale WP Opinie publikuje kłamliwy tekst Stuhr, Dehnel, Maleńczuk i inni. Ta okropna Polska i jeszcze gorsi Polacy. Większość tak obrzydliwych rzeczy na mój temat pisali jednak ludzie przypadkowi, słabo wyedukowani, z trudem klecący zdania" – oburza się i dodaje: "Jeśli pogróżki wysyła mi rencista, były kierowca autobusu w Lublinie, pan Marian, to traktuję go ulgowo. Pan Lisicki z kolegami to jednak ręka, nie ślepy miecz". Dehnel pisze, że czytał wiele "zmyślonych obrzydliwości na swój temat", jednak "po lekturze tego paszkwilu być może pierwszy raz w życiu poczułem, co to znaczy "zagotować się", że to jest po prostu reakcja cielesna, fizjologiczna".

Dehnel zastanawia się w jaki sposób powinien zareagować na tak "kłamliwy" tekst. Polemikę odrzuca, ponieważ dyskutować można z poglądami, nie zaś z "kłamstwem w żywe oczy". Rozważa także proces. Ostatecznie dochodzi jednak do wniosku, że i proces nic by mu nie dał, ponieważ zakończony po kilku latach i tak nie dotarłby do tych, którzy uwierzyli w tekst Pawła Lisickiego.

Pisarz postanowił więc napisać niniejszy tekst, który opublikował na Gazeta.pl oraz zwrócić się do szefa działu WP Opinie, aby opatrzył tekst naczelnego "Do Rzeczy" informacją, że jest to tekst kłamliwy, a redakcja przeprasza i odcina się od jego treści.

"Potępić Lisickiego"

To nie jedyna reakcja na felieton Pawła Lisickiego. Zygmunt Miłoszewski opublikował na swoim profilu na portalu społecznościowym list do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich z prośbą o potępienie tekstu.

Źródło: wp.pl, gazeta.pl
Czytaj także