W odniesieniu do byłego premiera Donalda Tuska oraz ministrów Jacka Cichockiego, Bogdana Klicha, Tomasza Siemoniaka i Bartłomieja Sienkiewicza Komisja rekomenduje niepowierzanie im zadań, stanowisk i funkcji publicznych związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa” – to najważniejsze zdanie, które znalazło się w opublikowanym 29 listopada raporcie Komisji do spraw Badania Wpływów Rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022. Raport został ujawniony półtora miesiąca po wyborach, a dwa tygodnie przed niemal już pewnym zaprzysiężeniem Donalda Tuska na premiera. Podpisała go cała komisja – bez Józefa Brynkusa, który wcześniej złożył rezygnację. Wszystkich pozostałych ośmiu członków komisji odwołano tego samego dnia i nastąpiłoby to zapewne i tak, nawet gdyby raport się nie ukazał. Przewodniczący komisji, prof. Sławomir Cenckiewicz, wyjaśniał tego dnia, że publikacja raportu była konsekwencją złożenia wniosków o odwołanie członków komisji, a nie odwrotnie. Zaznaczał, że raport opiera się na jawnych materiałach, które odtajniono niedługo wcześniej. Co tu naprawdę było przyczyną, a co skutkiem – trudno jednak stwierdzić.
Raportu, liczącego sobie (wraz z przypisami i bibliografią) 104 strony, z pewnością nie pisze się w dzień czy dwa. Skoro w raporcie znalazły się tak jednoznaczne i stanowcze rekomendacje, to trzeba sobie zadać pytanie, jaką ma on rangę. Otóż niewielką. Nie jest to bowiem pełny raport roczny, którego stworzenie zakłada ustawa o komisji. Nie jest to również przewidziana przez art. 14 ustawy decyzja administracyjna. Przede wszystkim zaś raport nie jest owocem postępowania przed komisją, opisanego w artykułach 20–40. To ważne, ponieważ w toku postępowania komisja jest uprawniona do przeprowadzenia „rozprawy”. Słowo „rozprawa” trzeba tu pisać w cudzysłowie, gdyż ta procedura, tak jak została opisana w ustawie, nie miałaby nic wspólnego z rozprawą przed sądem, jako że byłaby prowadzona z pogwałceniem powszechnie obowiązujących w wymiarze sprawiedliwości reguł, takich jak in dubio pro reo. Mimo to dopiero ona pozwalałaby na sformułowanie bardziej kompleksowych wniosków dotyczących konkretnych osób. Gdy komisję tworzono, a następnie w sierpniu powoływano jej członków, zastanawiano się, czy zostanie przed jej oblicze wezwany Donald Tusk, a jeśli tak, to czy się stawi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.