– Spotykamy się tutaj, aby złożyć pierwsze historyczne zawiadomienie do prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych, byłych posłów, pana Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, czyli ówczesnych szefów CBA – przekazali na zwołanej we wtorek konferencji prasowej przedstawiciele zespołu ds. rozliczenia Prawa i Sprawiedliwości.
Sprawa wyjazdu do Wiednia. Zawiadomienie do prokuratury
– Panowie Kamiński i Wąsik pod pretekstem celów operacyjnych zorganizowali wyjazd do Wiednia w celu spędzania czasu w domu publicznym. Te doniesienia o tych haniebnych i nikczemnych praktykach to tylko kolejny dowód na patologię systemu, który stworzył PiS. To doprowadziło nie tylko do korupcji finansowej, ale również do korupcji moralnej – powiedziała w wypowiedzi dla mediów poseł KO Aleksandra Wiśniewska.
– Jest to przestępstwo z art. 231 paragrafu 2 KK o nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w sprawie uzyskania korzyści majątkowych lub osobistych – przekazała Wiśniewska.
Kamiński i Wąsik obciążeni przez agenta Tomka
To zapowiedziana wcześniej reakcja na wypowiedź Tomasza Kaczmarka, byłego posła Prawa i Sprawiedliwości, byłego agenta Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który powiedział w "Superwizjerze" TVN, że z pieniędzy publicznych opłacony został między innymi wyjazd dwóch funkcjonariuszy CBA do Wiednia, gdzie mieli oni spędzić czas "w domu publicznym".
– Na polecenie Kamińskiego i Wąsika, pojechałem do Wiednia samochodem służbowym wraz z dwoma dyrektorami zarządu operacyjno-śledczego, panem Grzegorzem P. i Krzysztofem B., którzy również są skazani w aferze gruntowej. Cel wizyty był pozorny, abyśmy odnaleźli fabrykę produkującą maszyny do gier losowych. To był tylko pretekst do tego, aby ci panowie zostali wynagrodzeni za swoje wierne działanie w postaci spędzania dwóch dni w domu publicznym w Wiedniu – przekonywał agent Tomek.
Zwrócił uwagę, że "pobyt w Wiedniu płacony był z pieniędzy polskich podatników". – Wyjazd ten nie był ukierunkowany na zwalczanie przestępczości – dodał.
– Dostałem polecenie służbowe, żeby tych ludzi tam zawieść, zapłacić za ich pobyt, ponieważ jako funkcjonariusz pod przykryciem dysponowałem pieniędzmi na kontach legendowych, które miałem stworzone. Za ich pobyt w domu publicznym, hotelach, za posiłki, alkohol płaciłem pieniędzmi z funduszu operacyjnego – powiedział.
Według niego "Wąsik i Kamiński rozliczyli te pieniądze trzy, cztery dni przed tym, jak zostali odwołani ze stanowisk". – Wiedzieli, co wydarzyło się w Wiedniu, jak wyglądały imprezy, na co pieniądze zostały spożytkowane – na uciechy i potrzeby cielesne ludzi, którzy zostali wynagrodzeni za swoją wierną służbę – stwierdził Kaczmarek.
Czytaj też:
"Zwracam się do PiS-owców". Giertych: Ostatnia szansa, żebyście nie poszli siedzieć