– Jesteśmy narodem, który z rąk niemieckich nazistów stracił 6 mln swoich obywateli, z czego 3 mln z nich było pochodzenia żydowskiego. Nasi rodacy są największą grupą wśród tych, którzy nieśli pomoc swoim sąsiadom – mówił minister.
Dodał, że Polacy, jako naród "tak okrutnie doświadczony", ma obowiązek reagować na zachowania promujące nazizm i antysemityzm. – Jako szef MSWiA wymagam od organów ściągania konsekwentnej i zdecydowanej walki z tymi chorymi postawami – oświadczył.
– Porażające jest, że dzisiaj znajdują się osoby, środowiska, a nawet partie polityczne, które pomimo tej ofiary krwi naszych bohaterów, nie mają oporów, aby odwoływać się do spuścizny sowieckiego komunizmu. (…) Pomimo konieczności potępienia tego typu postaw i powtórzenia po raz kolejny: zero tolerancji, są to zjawiska na szczęście zdecydowanie marginalne. Dlatego chciałbym zaapelować, by z marginesu nie czynić masowego problemu – oświadczył Brudziński.
"W Polsce to margines"
Minister zaznaczył, że to w Niemczech odbywają się marsze neonazistów. – To, że w Polsce takie kreatury muszą chować się po lasach, jest sukcesem polskiego społeczeństwa – ocenił. Powiedział też, że "opozycja i brukselskie elity chciałyby nam wmówić, że to my mamy problem z nazizmem". – Nie, proszę państwa – jeszcze raz powtórzę, w Polsce to margines – dodał.
Zapowiedział, że "nie będzie zgody na promowanie nazizmu i komunizmu". – Po emisji tego bulwersującego materiału ("Superwizjera" TVN – red.) nie pozostaliśmy bierni. Prokuratura i służby podjęły zdecydowanie oraz skuteczne działania wobec osób i organizacji – mówił Brudziński.
Zwrócił uwagę na nasilające się w ostatnim czasie ataki na różne biura poselskie. Podkreślił, że nie chodzi tylko o PiS. – Jeśli nie zjednoczymy się przeciwko fali nienawiści wobec parlamentarzystów, skończy się jak w Łodzi, gdy zabito Marka Rosiaka – powiedział minister.
Czytaj też:
SDP pyta TVN24 o materiał na temat neonazistów. Fala komentarzy