Zdawało się, że sprawa zatrudnienia Marii Thun w podlegającym Ministerstwu Cyfryzacji Centralnym Ośrodku Informatyki jest ostatecznie zamknięta. Tak przynajmniej stwierdził w piątek minister Krzysztof Gawkowski. Jego wpis na ten temat był nawiązaniem do wcześniejszego komunikatu resortu.
Ministerstwo Cyfryzacji: Maria Thun nie była zatrudniona
"W odniesieniu do publikacji medialnych informujemy, że Pani Maria Thun nie była zatrudniona w Ministerstwie Cyfryzacji oraz w Centralnym Ośrodku Informatyki. Była w procesie związanym z rozpoczęciem pracy w COI. Strony nie uzgodniły warunków zatrudnienia, więc do zawarcia umowy o pracę nie mogło dojść. Pani Maria Thun nie rozpoczęła faktycznie świadczenia pracy" – przekazało MC.
Oświadczenie stanowiło odpowiedź na publikację Onetu, w myśl której córce Róży Thun za jeden dzień pracy przysługuje 250 tysięcy złotych odprawy.
Zamieszanie wokół Marii Thun. Ujawniono mail do pracowników
Nowe światło na sprawę rzuca jednak mail, jaki 17 stycznia został wysłany do pracowników COI. Do jego treści dotarli dziennikarze portalu Interia. Poinformowano w nim o powołaniu zarówno Marii Thun, jak i Sebastiana Wilka na zastępców dyrektora Centralnego Ośrodka Informatyki. Podkreślono ponadto, że córka eurodeputowanej "będzie odpowiadać za obszar usług cyfrowych".
"Maria jest doświadczoną managerką z blisko 20-letnim doświadczeniem. W ostatnim czasie pracowała dla Client Earth, gdzie odpowiadała za strategie i zarządzanie organizacją. Wcześniej przez wiele lat była związana z IBM oraz z wydzieloną od IBM firmą Kyndryl" – napisano do pracowników.
Przypomnijmy, że o zatrudnieniu Marii Thun w COI jako pierwsza poinformowała w ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza". Sprawa miała doprowadzić do spięcia w koalicji, która doprowadziła do interwencji Donalda Tuska. Premier miał osobiście nakazać Gawkowskiemu zwolnienie córki Róży Thun. To zaś wywołało niezadowolenie Polski 2050.
Czytaj też:
Znajomy Hołowni jednak bez posady w Orlenie. "Uznaliśmy, że tak będzie lepiej"Czytaj też:
Porządki Szymona Hołowni w Sejmie. "To jest paranoja"Czytaj też:
Hołownia złamał przepisy? Komisja Nadzoru Finansowego analizuje sprawę