Wczoraj portal gazeta.pl ujawnił, że powstał tajny raport dot. przyczyn porażki PiS, który były prezes TVP Jacek Kurski dostarczył osobiście Jarosławowi Kaczyńskiemu. "Winą za utratę władzy wini tych wszystkich, którzy rok temu doprowadzili do usunięcia Jacka Kurskiego z fotela prezesa TVP (choć akurat nie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który o tym ostatecznie zadecydował), a zwłaszcza byłego prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza i jego najbliższego współpracownika Przemysława Herburta, wtedy prokurenta TVP" – mogliśmy przeczytać.
Za dokumentem stoją byli dziennikarze i pracownicy TVP. O sobie piszą tak: "Nie chcemy być z nimi kojarzeni (...) Raport powstał z inicjatywy doraźnej grupy niezależnych ekspertów dysponujących insiderską wiedzą o TVP. Główna część raportu powstała, gdy Jacek Kurski sprawował jeszcze funkcję reprezentanta Polski w Grupie Banku Światowego i nie mógł angażować się politycznie, miał 'zasznurowane usta', dlatego odmówił udziału w niniejszym opracowaniu".
Raport ws. TVP. Ujawniamy najważniejsze fragmenty
Portal DoRzeczy.pl dotarł do obszernej części tajnego raportu dot. Telewizji Polskiej. Okazuje się, że wczoraj opublikowano zaledwie niewielką część z liczącego kilkadziesiąt stron dokumentu. Całość podzielona jest bowiem na podrozdziały. "Zdrada", "wyłączenie sygnału", "małe błędy PiS", "nie było fali", "tąpnięcie w bastionach" – to tylko niektóre z nich. Na końcu artykułu zamieściliśmy plik z obszerną częścią raportu, do którego dotarliśmy. Po lekturze analizy nasuwa się wniosek, że Prawo i Sprawiedliwość nie popełniło kardynalnych błędów w kampanii wyborczej, ale błędy popełniono w przekazie – głównie TVP Info.
Autorzy wyraźnie wskazują m.in., że pierwszy raz w historii frekwencja w grupie wiekowej najwierniejszych widzów TVP, czyli 60+ była niższa niż grupie 18-29, gdy we wszystkich poprzednich wyborach była u seniorów o ponad 40 proc. wyższa. "Zważywszy, że mówimy o grupie 10 milionów wyborców, którzy tradycyjnie najlojalniej głosują na PiS, któremu zawdzięczali trzynastkę, czternastkę, skrócenie wieku emerytalnego, darmowe leki, itd – taka demobilizacja miała swoje poważne konsekwencje" – wskazano.
"To nie wszystko Po raz pierwszy w historii frekwencja w Polsce wschodniej i południowej była niższa niż na północnym zachodzie, gdy zawsze przewyższała ją wyraźnie (...) Jeśli zatem Polska wschodnia i południowa oraz seniorzy to geograficznie i demograficznie bastiony najwierniejszych widzów TVP pokrywające się z bastionami PiS, i jeśli uznać, że oferta partii rządzącej mieściła się w tych wyborach w wariancie normy to tąpnięcie nastąpiło właśnie tutaj: w medialnym przekazie, narracji i niezdolności mobilizacji własnych widzów przez Telewizję Polską. To oczywiste dla każdego, kto umie czytać statystyki" – czytamy w raporcie.
"Śmiało zatem można postawić tezę, że to nie opozycja wygrała te wybory, lecz przegrali je dla Prawa i Sprawiedliwości szkodliwi, niekompetentni i nieodpowiedzialni ludzie z Rady Mediów Narodowych pp. Czabański i Lichocka, którzy na rok przed najważniejszymi wyborami zdecydowali o rozmontowaniu rozpędzonej, zwycięskiej maszyny TVP, jedynego realnego i skutecznego medium masowego przekazu, jakim dysponowała Zjednoczona Prawica – powierzając ją ludziom bez talentu, intuicji, słuchu społecznego, kwalifikacji medialnych i wyczucia politycznego" – oceniono w analizie.
"Pompowanie Tuska"
Autorzy raportu wskazują, że jednym z powodów, dla którego PiS oddało władzę, było de facto "pompowanie" Donalda Tuska. W jaki sposób? "W końcu maja Tusk leżał już politycznie na deskach. Udziału w marszu 4 czerwca odmawiali mu po kolei wszyscy kolicjanci z Hołownią, PSL-em i Lewicą, przebąkiwano nawet, że dla ratowania szans opozycji w wyborach przekaże wkrótce przywództwo opozycji R. Trzaskowskiemu. Nie należało nic zmieniać. Ale wtedy nastąpiły samobójcze ruchy obozu rządzącego. 29 maja przed zapowiadającym się na niewypał marszem Tuska Prezydent, podpisał ustawę o komisji badającej rosyjskie wpływy, w powszechnym odczuciu odbieraną jako lex Tusk. Zamiast o Tusku milczeć i pozwolić mu na klęskę marszu 4 czerwca, po której mógłby się już nie podnieść – zdefiniowano go jako głównego przeciwnika władzy i punkt odniesienia reszty opozycji. Nagoniło mu to frekwencję na marsz" – wskazują.
W raporcie przypomniano również skandaliczny tweet Tomasza Lisa, który napisał: „znajdzie się komora na Dudę i Kaczora”. W ocenie autorów, była to "oczywista prowokacja hejterskiego trolla, którą należało zignorować albo wyśmiać". "Sztab Zjednoczonej Prawicy dał się jednak w to wkręcić na tyle, że 31 maja odpowiedział spotem o ogromnych zasięgach, wykorzystującym ujęcia z Auschwitz-Birkenau, co wywołało niesmak części opinii publicznej, (w tym wielu normalsów) i oburzenie za granicą. Używanie symboli holocaustu w doraźnej walce wyborczej prawie zawsze kończy się źle. Politycy PiS tymczasem w mediach społecznościowych prześcigali się w wysyłaniu postów z pytaniem na tle obozu zagłady »Czy na pewno pod tym hasłem chcesz iść? Marsz 4 czerwca«, wzmagając tylko frekwencyjną falę na marsz 4 czerwca, wznieconą przez Lex Tusk. Zamiast natychmiast uciec z tematu, TVP grzało tym przekazem do czerwoności" – oceniono.
ADHD i zmiany programowe
Innym ciekawym wątkiem jest ten dotyczący zmian w samej TVP. Autorzy zdradzili, że nowym szefom TVP i TAI "bardzo wyraźnie mówiono, żeby niczego nie zmieniać w przekazie, bo jest optymalny", to "Pereira co jakiś czas nadymał się na Twitterze, że teraz to dopiero będzie wow i nowa jakość". "Sprawiało to wrażenie swoistego syndromu ADHD u nowej ekipy i znalazło wyraz w szeregu dziwacznych, pozornie świetnych a de facto szkodliwych zmian programowych" – stwierdzono.
Autorzy przytaczają również przykład programu "Jak oni kłamią?", który obnażał manipulacje TVN. "Pozornie to bardzo dobry pomysł, żeby demaskować kłamstwa TVN zwłaszcza, że program robiony i prowadzony był sprawnie. Z drugiej strony jeśli codziennie widzowie TVP Info słuchali przed Wiadomościami analizy kłamstw, która z racji konieczności wypełnienia 12-minutowego programu musiała schodzić do spraw szczegółowych i nieistotnych to się z nimi po prostu oswajali i do nich przyzwyczajali. Słońce wschodzi i zachodzi, biegacz biega a »oni kłamią«. Nic nadzwyczajnego. Da się z tym żyć. W perspektywie wyborów mogło być to demobilizujące. Skuteczna była taktyka dotychczasowa: raz na kilka tygodni miażdżący TVN materiał w Wiadomościach demaskujący jakieś spektakularne kłamstwo Faktów (jak choćby o odwiedzinach grobów smoleńskich w covidzie), zmultiplikowany dziesiątkami powtórek w Info. Wtedy szło im to w pięty i było przez ludzi zapamiętane. Nie należało tego zmieniać" – możemy przeczytać.
Błędy narracyjne
Autorzy wytykają również błędy kierownictwu TAI ws. prowadzonej narracji. Jako przykład wskazano przede wszystkim tzw. aferę wizową. "W szczycie afery wizowej – kiedy opozycja i sprzyjające jej media masowo atakowały Prawo i Sprawiedliwość za rzekome sprzedanie bez żadnej kontroli 250 tys. wiz obcokrajowcom – z niezrozumiałych powodów szefowie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej uznali, że najlepszym sposobem na przykrycie rozpętanej przez opozycję afery wizowej jest intensywne pokazywanie na antenie TVP Info oraz w innych programach informacyjnych TVP zdjęć fali nielegalnych imigrantów docierających łodziami i nasypami kolejowymi do Europy. Było to gaszenie pożaru benzyną. W szczycie afery zrobiono kilka wydań specjalnych Wiadomości z Lampedusy!" – czytamy.
W raporcie oceniono, że efekt tego był taki, że" odbiorcy TVP – bombardowani przez opozycyjne media informacjami o wizach rzekomo sprzedawanych masowo nielegalnym imigrantom na straganie przez jedną z polskich ambasad w Afryce – w Telewizji Polskiej dostawali uzupełniający to przekaz o fali imigrantów zalewających Europę". "W percepcji widzów te informacje sklejały się w jedną całość: urzędnicy rządu PiS za łapówki sprzedali setki tysięcy wiz, a fala nielegalnych migrantów, którzy te wizy kupili dociera już do Europy. Krótko mówiąc Telewizja Polska dostarczyła obrazków na potwierdzenie kłamstw opozycji. I to w sprawie, w której wiarygodność PiS do tej pory była niezachwiana. To był drugi po rewitalizacji Tuska game changer tych wyborów. Należało zejść z tematu, przestać pokazywać fale szturmujących imigrantów, sprowadzić aferę do 260 przypadków wykrytych przez polskie służby i zgodnie z prawdą nakierować ją w stronę R. Sikorskiego i jego rozporządzenia z 2011r. o outsourcingu wizowym jako praźródle afery. Fakty TVN na naszym miejscu zrobiłyby z tej sprawy aferę Sikorskiego" – wskazano.
Krytycznie odniesiono się również do jednego ze spotów z udziałem byłego premiera Mateusza Morawieckiego. "Kuriozum w tym kryzysie był 2-minutowy spot o ogromnych, wykupionych zasięgach, z premierem Morawieckim nt. uchodźców w dniu, w którym marszałek Senatu Grodzki miał orędzie o aferze wizowej. Sam PiS nakręcał w ten sposób pseudoaferę, która mu straszliwie zaszkodziła. Podobnie błędem było bardzo intensywnie eksponowanie zdjęć z granicy polsko-słowackiej, na której wprowadzono kontrole w związku z falą nielegalnych migrantów" – czytamy.
"Na antenie TVP Info i w programach informacyjnych TVP epatowano widzów obrazkami żołnierzy z karabinami w hełmach, drutu kolczastego i kontroli granicznych wprowadzonych na wewnętrznej granicy Unii Europejskiej. Taka nieumiejętna narracja antenowa spowodowała, że w percepcji wielu widzów informacje o kontrolach na granicy z Słowacja sklejały się z propagandowym przekazem polityków opozycji straszących, że Prawo i Sprawiedliwość chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. I nagle TVP zrobiła to, czego życzyła sobie opozycja – dostarczyła Polakom obrazki zamknięcia granic i wprowadzenia kontroli na wewnętrznych granicach Unii Europejskiej" – możemy przeczytać.
O kilka procent od wygranej
Jako podstawową przyczynę utraty władzy przez PiS wskazano działania TVP w czasie kampanii. "O wszystkim zadecydowało kilka procent. Władza PiS została przegrana raptem o 5-5,5 proc. Gdyby PiS dostało 40,5-41 proc. głosów, a Trzecia Droga odpowiednio mniej, czyli 10,5-11 proc. Zjednoczona Prawica utrzymałaby władzę. Zasadnicze pytanie, jakie sobie tutaj jako ludzie TVP stawiamy, brzmi: czy przy tych zasobach i zasięgach TVP, tej polityce rządu, takich, a nie innych decyzjach sztabu, mogło być inaczej? Odpowiadamy: tak, nawet w tych niełatwych warunkach TVP mogła (...) dostarczyć profesjonalny przekaz, którego skutkiem byłby wynik o 5-7 proc. wyższy dla obozu patriotycznego" – cytuje gazeta.pl.
Przytoczony raport stawia tezę, że TVP mogła, ale nie zmobilizowała elektoratu 60+, który najczęściej ogląda TVP i najczęściej głosuje na PiS. "Pierwszy raz w historii frekwencja w grupie wiekowej najwierniejszych widzów TVP, czyli 60+, była niższa niż grupie 18-29! Szczegółowe dane porażają: frekwencja wśród seniorów w 2019 wynosiła 66,2 proc. i była o 5 punktów proc. wyższa niż średnia i o aż 20 pp. wyższa niż w grupie 18-29 (46,4 proc.). Poparcie dla PiS wśród seniorów wyniosło wtedy aż 56 proc., a wśród młodych zaledwie 26 proc." – wskazuje.
Liczbę utraconych głosów, wynikających z braku mobilizacji wyborców 60+ oszacowano na 800 tys. Wniosek z raportu dla Jarosława Kaczyńskiego jest jeden – z winy TVP w czasie kampanii PiS straciło od 5 do 7 punktów proc. A przez to władzę.
W raporcie znajduje się jeszcze m.in.:
- część dot. małych błędów PiS
- część dot. tąpnięcia w bastionach
- część dot. zarzynania anten TVP
-
część dot. spadku widowni TVP
Poniżej zamieszczamy obszerną część tajnego raportu dot. TVP i PiS, który został dostarczony Jarosławowi Kaczyńskiemu przez Jacka Kurskiego.