Palikot jest na utrzymaniu żony. "Kryzys, ludzie opuszczają"

Palikot jest na utrzymaniu żony. "Kryzys, ludzie opuszczają"

Dodano: 
Janusz Palikot
Janusz Palikot Źródło:PAP / Wojciech Pacewicz
Biznesmen Janusz Palikot przyznał, że z powodu kłopotów finansowych jest obecnie na utrzymaniu swojej żony.

Były poseł Janusz Palikot obecnie znany jest przede wszystkim w kontekście problemów finansowych związanych z jego biznesem alkoholowym. Pod koniec ubiegłego roku w mediach pojawiły się m.in. doniesienia o tym, że biznesmen musiał zastawić swój własny dom, by spłacić wierzycieli. Nie było też pieniędzy na zapłatę zaległych pensji dla pracowników jego spółek. Długi holdingu miały osiągnąć poziom ponad 175 mln zł. Wcześniej, w marcu ubiegłego roku, Money.pl poinformował, że "Buntem finansowym", a więc ofertą pożyczkową Palikota skierowaną do drobnych przedsiębiorców, zajęła się Komisja Nadzoru Finansowego. Śledztwo w sprawie zostało wszczęte w czerwcu 2023 roku. Jest ono prowadzono pod kątem oszustwa, co zagrożone jest karą od 6 miesięcy do nawet 8 lat pozbawienia wolności.

W sprawie może być nawet 10 tysięcy poszkodowanych, a łączna kwota szkody może sięgać nawet 300 milionów złotych.

Palikot: Ludzie odchodzą

W rozmowie z "Faktem" Palikot przyznał, że jest na utrzymaniu żony. – Jest świetnym partnerem życia. W momencie, kiedy bardzo wielu ludzi opuszcza, nabiera dystansu, wiadomo kryzys, nie wiadomo, jak z tymi pieniędzmi było, pracownikami itd. jest taki cały hejt wokół osoby, to wtedy żona, najbliżsi, to jest takie coś, co jest truizmem, ale jeśli dobry jest związek i ludzie mają dobrą relację, to znajduje się w nich oparcie – wskazuje.

– Jeżeli chodzi o pożyczki, które ludzie dali, to jest około 200 mln. Przy tym część z tego to są pożyczki zainwestowane w kapitał, część zobowiązania między spółkami, a część pożyczki zewnętrzne. Takie sensu stricto pożyczek zewnętrznych jest 90 mln –opowiada biznesmen.

Jednocześnie Janusz Palikot twierdzi, że "projekt nie jest zamknięty, nie zbankrutował, jeszcze można go wyprowadzić".

Właściciel Manufaktury Piwa, Wódki i Wina odniósł się też do współpracy biznesowej z Kubą Wojewódzkim.– Myśmy się nie umawiali, że ktoś dostanie pieniądze. To nie było na takiej zasadzie, że ktoś przychodzi do pracy. Myśmy się umawiali, że jego akcje będą znacznie więcej warte, umawialiśmy się, że wejdą na giełdę. Nie wiem czemu giełda nas nie dopuściła. Mam nadzieje, że teraz przy zmianie władzy to się wyjaśni, czy nie stały za tym niecne interesy Morawieckiego, Sobonia, szefów KNF, UOKiK-u, rzecznika finansowego – przekonuje były poseł.

Czytaj też:
Coraz większe problemy Palikota. W sprawie interweniował Zandberg

Źródło: Fakt
Czytaj także