Prof. Biskup: Słaby wynik Lewicy w Warszawie przyspieszy jej wchłonięcie przez PO

Prof. Biskup: Słaby wynik Lewicy w Warszawie przyspieszy jej wchłonięcie przez PO

Dodano: 
Dr hab. Bartłomiej Biskup
Dr hab. Bartłomiej Biskup Źródło:PAP / Maciej Kulczyński
- W Warszawie największe wyzwanie jest dla Lewicy, która, jeśli osiągnie słaby wynik, to będzie to źle prognozowało w skali ogólnopolskiej – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl prof. Bartłomiej Biskup z UW.

DoRzeczy.pl: Czy w kampanii samorządowej mieliśmy do czynienia z przedłużeniem kampanii do wyborów parlamentarnych?

Prof. Bartłomiej Biskup: To zdecydowanie było przedłużenie. Chciały to zrobić partie polityczne, szczególnie te, które wygrały, bo chciały przedłużyć efekt zwycięstwa. Pod tym względem na poziomie ogólnopolskim to było przedłużenie. Na poziomie lokalnym było jak zwykle – były tematy lokalne, lokalne podejście do ludzi. To też trzeba zauważyć. Dużo jeżdżę po Polsce i zauważam, że lokalnych tematów nie brakuje. Może poza wielkimi miastami, gdzie te wybory są najbardziej spolityzowane.

Mamy do czynienia z kryzysem demokracji w samorządach? W 20 proc. miejsc urzędujący samorządowcy nie mają kontrkandydatów, w innych lokalna scena polityczna jest bardzo zabetonowana i często te same grupy rządzą od trzydziestu lat. Dostrzega to pan?

Oczywiście, są takie miejscowości. Wprowadzenie kadencyjności sprzyja rozwiązaniu tych problemów, ale to zadziała dopiero za pięć lat. Teraz zapewne kandydaci, którzy są wybierani od lat, znów zostaną wybrani. Pokazuje nam to statystyka. Czasami w małych gminach występuje to, że ludzie nie chcą angażować się w politykę. Mamy około 30 proc. mniej kandydatów na różnych szczeblach. To obrazuje rosnącą niechęć do polityki, pomimo dużej frekwencji w wyborach parlamentarnych. Samo głosowanie tak, ale żeby spróbować samemu swoich sił, to coraz mniej osób ma na to ochotę. Jeśli startuje się, to można mieć do czynienia z hejtem lub z samą oceną wyborców, która z reguły nie jest przyjemna. Do tego mamy do czynienia z niesprawiedliwością, z uproszczeniami. Jest to w jakiś sposób kryzys, mniej ludzi chce do samorządów startować.

A jak ocenia pan kampanię w Warszawie? Mam wrażenie, że nie było tu mocnej walki – Trzaskowski jest myślami przy prezydenturze krajowej, pozostali kandydaci z kolei mają tak małe szanse, że start dla nich był raczej trampoliną do przyszłej kariery politycznej.

Tutaj mamy pytanie, czy Trzaskowski wygra w pierwszej, czy w drugiej turze. Nie musi robić szerokiej kampanii, chociaż w końcówce spotykał się w dzielnicach, było go widać. Rzeczywiście, ta kampania nie była intensywna. W Warszawie największe wyzwanie jest dla Lewicy, która jeśli osiągnie słaby wynik w Warszawie, to będzie to źle prognozowało w skali ogólnopolskiej. Przyspieszy to wchłonięcie Lewicy przez Platformę Obywatelską. PiS z kandydatem z Łodzi nie może na wiele liczyć, ale te wybory też będą dla PiS-u ważne, bo jeśli potwierdzą się sondaże, gdzie ich kandydat otrzymuje 12 proc., to też będzie bardzo znamienne. Przypominam, że PiS w wyborach do rad w Warszawie otrzymuje około 30 proc. Rzeczywiście, kampania warszawska była lekka.

Czytaj też:
Bocheński: W tej kampanii nie było prawdziwej debaty programowej
Czytaj też:
Fogiel: Polska musi domagać się ukarania winnych i rekompensaty dla rodziny zmarłego

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także