Krytyka Gronkiewicz-Waltz
– Marsze „naziolstwa” w pochodniami w centrum stolicy! Dlaczego miasto się zgodziło? Władze albo się przestraszyły, albo posługują tym „naziolstwem” i nie wiem co gorsze. Za 9 dniu minął 4 miesiące od Marszu Niepodległości i pytam, czy pan Brudziński ustalił nazwiska tych rasistów? – mówił Tomasz Lis. Nawiązywał zarówno do Marszu Niepodległości, jaki i pikiety w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Wtórowali mu inni obecni w studiu, krytykując przy tym Hannę Gronkiewicz-Waltz za to, że jako prezydent stolicy pozwoliła na demonstrację Obozu Narodowo-Radykalnego.
"Nie boimy się, ale musimy szanować prawo"
Wtedy do studia TOK FM zadzwoniła właśnie Gronkiewicz-Waltz.
– Poruszyło mnie, że państwo uważają, że władze miejskie tak się zachowują ze strachu. Otóż absolutnie nie ze strachu, tylko my szanujemy prawo, w związku z tym rejestrujemy demonstracje – powiedziała. – Jak nie dopuściłam przed Teatrem Powszechnym do zgromadzenia ONR-u, to upomniał mnie nawet Rzecznik Praw Obywatelskich, ponieważ w Polsce jest bardzo daleko idąca ochrona wolności demonstracji – tłumaczyła prezydent Warszawy.
Stwierdziła, że nie boi się narodowców, ale musi przestrzegać prawa. – To jest życie w takim rozdarciu. Jak ktoś w kraju łamie konstytucję i prawo, to nie znaczy, że ja muszę – oceniła.